Ceny ziarna kukurydzy są niższe od ubiegłorocznych

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Alicja Siuda | redakcja@agropolska.pl
12-12-2014,8:35 Aktualizacja: 12-12-2014,9:17
A A A

To nie był dobry rok dla kukurydzy. Przekonali się o tym producenci, którzy zebrali tylko 3-5 ton mokrego ziarna z hektara lub otrzymali potrącenie za przekroczenie w nim zawartości mykotoksyn.

Eugeniusz Piątek, dyrektor biura Polskiego Związku Producentów Kukurydzy przyznaje, że mijający rok był zdecydowanie gorszy dla uprawy kukurydzy, choć nie dla wszystkich rolników. Bardzo dobrymi plonami mogli cieszyć się producenci z południa kraju, gdzie w okresie wzrostu kukurydzy występowały obfite opady deszczu. Mieli jednak większe problemy z jakością ziarna, ponieważ wilgoć sprzyja rozwojowi grzybów z rodzaju Fusarium. – W ziarnie przekroczony został dozwolony poziom mykotoksyn – mówi dyrektor Piątek. Natomiast na północy kraju, a zwłaszcza na północnym zachodzie, nie było większych problemów z jakością ziarna. Za to plony, za sprawą mniejszych opadów w okresie wzrostu kukurydzy, nie dawały powodów do radości. Gorzej plonowała tam również kukurydza kiszonkowa - niektórzy producenci zebrali tylko 20-30 t zielonej masy z hektara.   

Kiszonka zamiast ziarna

Maciej Stranz, przedstawiciel regionalny firmy Pioneer w północnej Wielkopolsce mówi, że na jego terenie rozpiętość w plonie kiszonki wynosiła 30-60 t z ha. Lepsze wyniki osiągały odmiany późniejsze. Niektórzy producenci bydła zebrali zdecydowanie mniej paszy niż zwykle, dlatego chętnie korzystali z ofert gospodarzy, którzy postanowili przeznaczyć kukurydzę ziarnową na kiszonkę i ją sprzedać. A plantacji ze słabymi wynikami nie brakowało.

– Rozpiętość w plonowaniu wynosiła od 3,5 do 11 ton suchego ziarna kukurydzy z hektara. Przeciętnie od 6,5 do 7 ton, w zależności od rejonu – mówi Stranz. Lepiej plonowały odmiany późniejsze, o ziarnie typu dent. Ale i one nie pomogły, gdy kukurydza została wysiana na gorszych glebach klasy IV czy V, gdzie wpływ niedoboru opadów ujawnia się najbardziej. Tam kukurydza plonowała zaledwie na poziomie 3-5 t/ha.

Przedstawiciel firmy Pioneer podkreśla, że w północnej Wielkopolsce brakowało długotrwałych kilkugodzinnych lub nawet kilkudniowych opadów. Dominowały natomiast lokalne burze. Uprawie nie sprzyjał również rozkład opadów. - Zarówno w tym, jak i ubiegłym roku, od kwietnia do września spadło około 350 mililitrów deszczu, ale rok temu więcej opadów zanotowaliśmy w maju, czerwcu i lipcu, kiedy kukurydza najbardziej potrzebuje wody – wyjaśnia Stranz. Upały w czasie zapylania prowadziły do zasychania znamion, na które pada pyłek. Nie dochodziło więc do zapłodnienia, co powodowało, że kolby kukurydzy nie były odpowiednio wykształcone, a przestrzelone. - Po zapyleniu następuje tak zwane „nalewanie” ziarna, czyli intensywne pobieranie azotu i innych składników pokarmowych do budowy kolby. Przypada ono na przełom lipca i sierpnia. To krytyczny czas pod względem zapotrzebowania kukurydzy ziarnowej na wodę – dodaje dr Roman Warzecha z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Radzikowie koło Warszawy.  W tym roku można było zobaczyć wiele niewyrośniętych plantacji, mierzących 1,5 m, a nawet mniej. - To także efekt niedoboru opadów – mówi dr Warzecha.

Miliardowe straty

Zróżnicowanie plantacji zaobserwował na swoim terenie Grzegorz Szpunar z firmy Maisadour Polska, który pracuje w woj. pomorskim, kujawsko-pomorskim oraz na Warmii i Mazurach. Szpunar podkreśla, że pod względem warunków uprawy obecny rok był najgorszy w ostatniej dekadzie. Najbardziej we znaki dała się, co prawda, wakacyjna susza, jednak wiosna również nie była łatwa. - Wielu rolników wysiało kukurydzę bardzo wcześnie, bo pozwalały na to warunki, ale wkrótce przyszły przelotne opady, zrobiło się chłodno, temperatura gleby spadła z 12 do 7 stopni i część nasion nie wykiełkowała – wyjaśnia Szpunar. Najgorzej kukurydza plonowała w pasie od Torunia po Gdańsk. - Było sporo plantacji, które dały raptem 2-3 tony mokrego ziarna z hektara. Tymczasem za dobry można by uznać plon 8-10 ton z hektara. 11-12 ton to rzadkość – mówi. – Są gospodarstwa, które co roku uzyskiwały około dziewięciu ton z hektara mokrej kukurydzy, a w tym zebrały tylko pięć ton.

Nie zachwycały również plony zielonej masy na kiszonkę, które w tym rejonie wyniosły 20-35 t/ha. Na szczęście problemem nie była w tym roku głownia guzowata. Tylko w większym nasileniu pojawiała się na roślinach osłabionych, wysianych na glebach gorszej jakości. Niezmiennie natomiast duże szkody czyni omacnica prosowianka. Nie narzekają na nią ci, którzy mają możliwość wykonania oprysku. Najgorzej jest w gospodarstwach, które nie chronią swoich pól. - Eksperci oceniają, że omacnica w skali kraju powoduje 20–procentowe straty w ilości i jakości ziarna, co w przeliczeniu na pieniądze może stanowić około miliarda złotych – mówi dr Warzecha. 

Mniej przez mykotoksyny

Do udanych zbiory mogą zaliczyć producenci z województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Sławomir Korytkowski z firmy Euralis Saaten przyznaje, że tamtejsi gospodarze uzyskiwali powyżej 10 t/ha ziarna kukurydzy o 30-procentowej wilgotności. - Plony kukurydzy na kiszonkę mogły być niższe o około 10 ton od ubiegłorocznych – mówi. Chociaż lokalnie występowały niedobory wody, najbardziej doskwierały one plantacjom na słabszych glebach. Producentom mocno dawały się we znaki także dziki.

Wyjątkowymi wynikami mogą pochwalić się natomiast producenci z południowo-wschodniej Polski. Marek Ciszewski z firmy Limagrain twierdzi, że plony wynosiły tam 10-13 t/ha suchej masy kukurydzy. Dzięki bardzo dobrym warunkom pogodowym plantatorzy mogli szybko zebrać kukurydzę z pola.

Na zbiory nie powinni narzekać również producenci z Dolnego Śląska. - Większe gospodarstwa osiągały 9-17 ton mokrej kukurydzy z hektara. Średnio było to 12-15 ton – mówi Marcin Kuta z firmy KWS Polska. Przedstawiciel ostrożnie podchodzi do doniesień o gorszej jakości ziarna, które rzekomo pochodzi z pól południowo-zachodniej Polski. Przyznaje, że niektórzy plantatorzy otrzymują potrącenia ze względu na przekroczenie poziomu mykotoksyn, ale podkreśla, że jest też dużo wzorcowych plantacji. – Wielu rolników magazynuje kukurydzę w oczekiwaniu na lepsze ceny – dodaje Kuta.

Straciła na wartości

Ceny ziarna zarówno suchego, jak i mokrego nie zadowalają producentów. Według Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej, w połowie listopada za tonę suchej kukurydzy otrzymywali w skupie 558 zł, czyli o ponad 14 proc. mniej niż w ub.r. i o 36 proc. mniej niż dwa lata temu. Byli jednak i tacy, którzy sprzedawali ją jeszcze taniej. Roman Kuć z woj. lubelskiego za tonę kukurydzy dostał ok. 530 zł netto, a Adam Buchajski z Podkarpacia uzyskał średnio 510 zł/t. Jeszcze gorzej przedstawiały się ceny mokrej kukurydzy. Krzysztof Zawada producent z Dolnego Śląska otrzymał propozycję sprzedaży za 320-350 zł/t netto. W woj. kujawsko-pomorskim płacono 320-380 zł/t. Podobnie ceny kształtowały się na wschodzie kraju.

Polski Związek Producentów Kukurydzy szacuje, że w tym roku zbierzemy ok. 3 mln t ziarna kukurydzy, podczas gdy GUS przewiduje, że będzie to 4,6 mln t. Organizacja ocenia, że średni plon wynosi 6,3-6,4 t/ha suchego ziarna, natomiast GUS wylicza go na 6,6 t/ha

Jacek Karmowski spod Nakła (woj. kujawsko-pomorskie) uprawia 200 ha kukurydzy na ziarno. W tym roku zebrał 10,5 t/ha na mokro, o 2 t mniej niż w ub.r. – O spadku plonu zadecydowała panująca w lipcu i sierpniu susza – mówi. Producent jest jednak zadowolony z osiągniętego wyniku, bo – nie ukrywa – jego koledzy zebrali znacznie mniej. Karmowski całe zebrane ziarno zakisił w foliowych workach. Liczy na poprawę koniunktury. Wówczas zaoferuje surowiec gorzelniom lub wyeksportuje za granicę  

Roman Kuć, którego gospodarstwo leży na granicy województw lubelskiego i podlaskiego, zebrał prawie 11 t ziarna kukurydzy na mokro z hektara, a więc ok. 8 t/ha na sucho. – To trochę więcej niż w poprzednich latach, gdy uzyskiwałem średni plon na poziomie 7-7,5 ton z hektara – przyznaje. Producent uważa, że tegoroczne warunki nie były najgorsze dla wzrostu kukurydzy. Co prawda, jej początkowy rozwój został przyhamowany z nadmiaru wody, ale w kolejnych miesiącach było ciepło i rośliny nadrobiły opóźnienie. Rolnik twierdzi, że nie miał także problemów z jakością ziarna. Głownia guzowata nie występowała. Nieco wyższa była natomiast presja omacnicy prosowianki, ale w granicach progu szkodliwości.

Poleć
Udostępnij