Jaki udział, taki zysk

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (kap) | redakcja@agropolska.pl
14-11-2014,13:05 Aktualizacja: 08-01-2015,12:10
A A A

Na Zamojszczyźnie powstała pierwsza w Polsce spółdzielnia energetyczna. "Nasza Energia" już w przyszłym roku planuje rozpocząć budowę kompleksu co najmniej 12 biogazowni rolniczych połączonych ze sobą autonomiczną siecią. Koszt - około 150 mln zł.

Do tworzenia spółdzielni energetycznych do tej pory namawiali głównie politycy. - To pomysł, który w Polsce czeka na zagospodarowanie.

Sam zastanawiam się, czy nie namówić sąsiadów do wspólnego zbudowania biogazowni - przyznał niedawno Waldemar Pawlak, były wicepremier i minister gospodarki. Promując ideę spółdzielczości, z zazdrością spoglądał w stronę Niemiec. To tam bowiem zaledwie w ciągu kilku lat wspólne inwestycje energetyczne zyskały niespodziewaną popularność. Od 2008 r. powstało ich blisko tysiąc, a ponad 200 tys. osób wykupiło w nich udziały.


Liczą na tańszą energię

Nie zrażając się brakiem ustawy o odnawialnych źródłach energii, która regulowałaby rynek, zamojska firma Bio Power, działająca w sektorze biogazowym, postanowiła przenieść ten pomysł na polski grunt. - Pierwsza w kraju spółdzielnia energetyczna powstała pod koniec marca – mówi z dumą Arnold Rabiega, pełnomocnik zarządu „Naszej Energii”. - Oprócz firmy Bio Power, członkiem założycielem została również firma Elektromontaż oraz cztery sąsiadujące ze sobą gminy z Zamojszczyzny: Sitno, Skierbieszów, Komarów-Osada i Łabunie – wyjaśnia.

Przyznaje jednak, że nie były to pierwsze gminy, do których zgłosił się Bio Power. - Być może te, które wcześniej się nie odważyły, jeszcze do nas dołączą – ma nadzieję Rabiega. - Nas nie trzeba było długo namawiać – twierdzi z kolei Kajetan Protas, wójt gminy Sitno. - Jesteśmy entuzjastami odnawialnych źródeł energii. Zdecydowaliśmy się już zainwestować w kolektory słoneczne. Chcemy, by z naszą pomocą miało je jak najwięcej mieszkańców gminy. Wierzę, że także biogazownie przyczynią się do obniżenia rachunków za energię – dodaje wójt. - Niestety, na ścianie wschodniej są one jednymi z najwyższych w Polsce – wtóruje wójtowi Protasowi Arnold Rabiega.

Szansa na kontrakty

- Do produkcji biogazu planujemy wykorzystywać różne substraty. Na pewno będzie to kukurydza i gnojowica – deklaruje Arnold Rabiega. Rolnicy gospodarujący na terenie gmin-udziałowców już zacierają ręce. - To dla nich szansa na kontrakty długoterminowe i stałe źródło dochodu – przyznaje wójt gminy Sitno.

Od spółdzielni kupić będą mogli także naturalny nawóz, który zostanie wyprodukowany z masy pofermentacyjnej. - Firma Bio Power oferuje zgłoszony do Urzędu Patentowego parownik, czyli urządzenie do uzdatniania i pasteryzacji pofermentu. Za pomocą wyprodukowanej w biogazowni energii cieplnej poferment jest podgrzewany, a następnie odparowywany z nadmiaru wody. W ten sposób zmniejsza się jego objętość, ale zwiększa wartość nawozowa – tłumaczy Rabiega.

Oferta jest kusząca. Nic więc dziwnego, że w gminach, które należą do spółdzielni, nikomu nie przyszło nawet do głowy, żeby protestować przeciwko biogazowemu kompleksowi. - Jesteśmy gminą typowo rolniczą, przyzwyczajoną do uciążliwych zapachów. A dobrze zbudowane biogazownie nie wydzielają ich, tylko neutralizują. Nasi mieszkańcy doskonale to wiedzą – zapewnia wójt Protas.

Demokracja w zarządzaniu

Dzięki nowej inwestycji rolnicy mogą mieć jeszcze więcej korzyści, bowiem każdy może zostać udziałowcem. Wpis członkowski kosztuje tysiąc złotych, natomiast jeden udział połowę tej kwoty.

- Właśnie dlatego wybraliśmy najbardziej demokratyczną i otwartą formę prawną, żeby umożliwić udział w przedsięwzięciu wszystkim mieszkańcom gmin, na których zostanie wykonana inwestycja. Choć, oczywiście, przystąpić do „Naszej Energii” może każda osoba fizyczna i prawna oraz gminne osoby prawne. W ten sposób będą posiadały ułamek własności w biogazowniach i partycypowały w zyskach - wyjaśnia Rabiega.

Dodaje, że członkowie spółdzielni będą mieli realny wpływ na działalność organizacji, ponieważ każdy z nich będzie miał jeden głos na walnym zgromadzeniu, niezależnie od liczby posiadanych udziałów. One będą jednak decydowały o zyskach. Im więcej udziałów wykupi członek spółdzielni, tym więcej będzie mógł zarobić.

Według szacunków „Naszej Energii”, roczny przychód z jednego węzła energetycznego wyniesie 6,5 mln zł. Z kolei roczny przychód spółdzielni po wykonaniu całej inwestycji będzie kształtował się na poziomie 25 mln zł. Z jednego udziału wykupionego w tym roku roczny dochód, po zrealizowaniu pierwszego etapu inwestycji, powinien osiągnąć 1144 zł, a po całkowitym zakończeniu budowy - 4545 zł.

Poleć
Udostępnij
Redakcja działu
"Zielona energia"
Kontakt
Kontakt
Reklama
Reklama