Trudne wschody pszenicy
Na Zamojszczyźnie susza nadal nie odpuszcza. Mierzona w moim gospodarstwie suma opadów przez cały wrzesień wyniosła zaledwie 24 mm. Zaledwie, ponieważ już praktycznie od wiosny gleba nie została przemoczona głębiej niż na 10 cm, a dodatkowo słoneczna i ciepła pogoda sprzyjała szybkiemu odparowywaniu i tych niewielkich ilości wody opadowej.
Pszenica ozima wysiana została zgodnie z zalecanym terminem agrotechnicznym, ale w suchą glebę. Od tamtej pory spadło w sumie jedynie skromne 9 mm deszczu. Wschody można zaobserwować dopiero po dwóch tygodniach i są one bardzo nierówne. Pszenica szpilkuje placami, poczynając od zaniżeń terenu. Duże znaczenie dla przesuszenia gleby miała roślina przedplonowa.
Nie orać za wszelką cenę
Plantacje na stanowiskach po grochu i pszenicy ozimej wyglądają na dzień dzisiejszy zadowalająco, wschody można ocenić na 80-90 proc. Kilkudniowe opóźnienie względem nich mają plantacje po rzepaku ozimym i jarym, ponieważ przed siewem pszenicy samosiewy tych roślin, choć powschodziły bardzo rzadko, zużyły część wody zmagazynowanej w porach glebowych.
Najgorzej prezentują się plantacje pszenicy ozimej po buraku cukrowym, który z kolei bardzo dobrze poradził sobie z tegoroczną suszą, ale jednocześnie bardzo dokładnie wyciągnął z gleby praktycznie wszystką dostępną dla roślin wodę. W takich przypadkach na powierzchni pojawiają się dopiero pierwsze nieliczne szpilki.
Na pozostałych stanowiskach wykonanie uprawek pożniwnych ograniczyło nieco parowanie wody z gleby.
W takich warunkach nie ma jak na razie mowy o wykonaniu zabiegów herbicydowych w uprawie pszenicy. Gro preparatów bazuje przynajmniej częściowo na substancjach doglebowych, które niszczą kiełkujące chwasty, bądź aby zadziałać muszą zostać pobrane przez system korzeniowy. Przy braku wody w glebie nie mogą ani zostać pobrane, ani związać się z cząsteczkami gleby. Ale przy obecnej suszy także wschody chwastów są bardzo słabe.