Nie spiesz się z likwidacją rzepaku ozimego
Głównym problemem na plantacjach rzepaku ozimego w tej chwili jest bardzo duże zróżnicowanie wzrostu roślin. Są także kłopoty z równomierną obsadą. Nie wolno jednak spieszyć się z likwidacją plantacji.
Wszystko przez suszę. Rzepak ozimy jest bardzo plastyczną rośliną, którą potrafi doskonale wykorzystać wolne miejsce na polu. Z praktyki wiem, że nawet plantacje, na których wiosną pozostało zaledwie 20 roślin na 1m2 potrafią przy dalszej odpowiedniej ochronie i nawożeniu wydać około 40 dt nasion z hektara. Skrajnym przypadkiem była sytuacja w doświadczeniu mikropoletkowym, gdy przy obsadzie 4 roślin na 1 m2, rośliny potrafiły wytworzyć nawet po 2 tysiące łuszczyn, czyli prawie 10 razy więcej niż normalnie.
Opady poprawiły wilgotność gleby
W uprawie rzepaku jarego o takich plonach nawet nie ma co marzyć. W badaniach Porejestrowego Doświadczalnictwa Odmianowego (PDO) prowadzonych przez COBORU średnie plony rzepaku jarego wyniosły 27,5 dt/ha w 2015 r., 26,3 dt/ha w 2014 r. oraz 28,3 dt/ha i były o 37–50% mniejsze niż rzepaku ozimego, które wynosiły odpowiednio: 45,0; 52,7 i 45,2 dt/ha. Wpływa na to krótszy okres wegetacji rzepaku jarego, niemożność skorzystania z zapasów wody pozimowej oraz słabiej wykształcony system korzeniowy. Poza tym jest bardziej narażony na żerowanie ze strony słodyszka rzepakowego, szczególnie gdy jest uprawiany w pobliżu plantacji rzepaku ozimego oraz silniejsze porażenie przez czerń krzyżowych. Wymusza to intensywniejszą ochronę, a tym samym podnosi jej koszty.