Jazda automatyczna ciągnikiem. Oszczędności liczone w hektarach
Kiedy kupujemy maszyny rolnicze jednym z najważniejszych parametrów jest ich szerokość robocza. Czy zastanawialiśmy się jednak, kiedy tak naprawdę wykorzystujemy ją w pełni? Odpowiedź jest szokująca, bo w przypadku szerokich maszyn uprawowych brzmi: prawie nigdy. Jest jednak sposób, aby zmienić odpowiedź na: prawie zawsze.
Zakładki to norma
Dlaczego w praktyce polowej nie udaje się pracować z pełną szerokością roboczą agregatu uprawowego? Po pierwsze zawsze każdy operator pracuje na zakładkę, której szerokość zależy od jego umiejętności. Nikt nie pozwala sobie na pozostawienie omijaka, bo to zemści się w czasie kolejnej uprawy i po prostu źle wygląda - stracimy w oczach sąsiadów lub co gorsza usłyszymy naganę od szefa. Dlatego zakładki to norma.
Zagony zamykane na chybił-trafił
Tak naprawdę tylko przejazdy maszyną w środku pola, kiedy nie pracujemy obok uprawionego wcześniej pasa gleby, bo zakładamy nowy zagon, odbywają się na jej pełną szerokość roboczą.
Przyjrzyjmy się bliżej pracy w systemie zagonowym, która jest przecież najlepszym sposobem szybkiego pokonywania uwroci i w efekcie wydajnej pracy. Niestety w tym przypadku również nie ma możliwości wykonania ostatniego przejazdu zamykającego zagon bez nakładek.
Często taka nakładka to prawie cała szerokość robocza maszyny. Nie pomogą tutaj najlepsi operatorzy ciągników rolniczych, bo utrzymywanie przejazdu równoległego na całej długości pola jest bardzo trudne. Wystarczy nawet wąski omijak niezerwanego ścierniska i zmuszeni jesteśmy wykonać cały dodatkowy przejazd!
Straty liczone w hektarach
Wyliczono, że nakładki w zależności od kształtu pola wynoszą powszechnie od kilku do kilkunastu procent. Oznacza to, że niepotrzebnie uprawiamy na każdym hektarze przyjmijmy średnio 0,1 ha. W 100-hektarowym gospodarstwie jest to 10 hektarów!!! Dotyczy to jednej uprawki i oczywiście w przypadku wykonania kolejnej straty wzrastają o kolejne 10 ha.