W lutym 1945 r. na majątku znacjonalizowanej fabryki maszyn i narzędzi rolniczych Sarna i Margulies w Płocku utworzono Fabrykę Maszyn Rolniczych, która w kwietniu otrzymała nazwę Płockie Zakłady Przemysłowe.
Cztery miesiące później rozpoczęto produkcję drobnego sprzętu rolniczego. W zakładzie utworzono cztery działy, w których najważniejszy stanowiła nowoczesna jak na tamte czasy odlewnia. W początkowych latach PZP w Płocku wypuszczała proste wyroby, takie jak wozy konne, wialnie i śrutowniki.
W ciągu ośmiu lat produkcji ciągników MF-65 zbudowano ich ponad 60 tys. Do zakupu tej maszyny zachęcała z pewnością wysokoprężna jednostka Perkinsa i możliwość zamówienia przekładni ze wzmacniaczem momentu. Rok 1955 oznaczał wiele...
Amerykański wzór
Wraz z nadejściem 1947 r. wśród doświadczonych pracowników zrodził się pomysł opracowania bardzo potrzebnej rolnictwu żniwiarki konnej. Oczywiście o całkowitym zaprojektowaniu własnej konstrukcji nie było mowy. Po kilkumiesięcznych zmaganiach w czerwcu 1948 r. powstał prototyp. Podczas jego budowy najprawdopodobniej wzorowano się na rozpowszechnionej w Polsce amerykańskiej żniwiarce McCormick model A.
Na produkcję maszyn żniwnych nie było oficjalnej zgody władz państwowych, ale zakład dostał pozwolenie na przygotowanie dokumentacji i czynności wstępnych w ramach prac zleconych w godzinach nadliczbowych. Wykonano rysunki techniczne i oprzyrządowanie wraz ze stanowiskami pracy. Modelarnia przygotowała dla odlewni modele części. Do początku lipca zakończono montaż 14 żniwiarek. Przy ich budowie zaangażowanych było tylko 15 pracowników na 800 zatrudnionych w całym przedsiębiorstwie. Można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że gdyby nie ich inicjatywa, w PZP w Płocku powstawałyby silniki spalinowe, gdyż takie były plany Ministerstwa Rolnictwa.
Poligon żniwny
Pozostawało pytanie, czy maszyna będzie na tyle niezawodna, aby można ją było bez przeszkód wdrożyć do produkcji seryjnej? Płocka fabryka miała wówczas swoje gospodarstwo rolne. Tam też skierowano pierwszą żniwiarkę. Po dwóch tygodniach nadeszły pomyślne wieści. Maszyna radziła sobie bez zarzutu. Pozostałe egzemplarze zbadano pod kątem jakości żeliwa w Zakładzie Metalurgicznym Politechniki Warszawskiej. Poza tym przeprowadzono próby „na sucho” w specjalnej stacji umieszczonej na hali montażowej. Na końcu maszynę zbadał wybitny specjalista w zakresie maszyn żniwnych, prof. Michał Wójcicki. Wyniki wskazywały, że żniwiarki powinny wytrzymać.