Rzucił korporację i zaczął produkować tuczniki
Po 11 latach pracy dotknęło go wypalenie zawodowe. Produkcja tuczników w cyklu otwartym wyciągnęła go z trybu korporacyjnego i przynosi dużą satysfakcję.
Jakub Borkowski z Czerniejewa w woj. mazowieckim produkuje tuczniki w cyklu otwartym w ramach umowy kontraktacyjnej. Jego historia pokazuje, że sukces i zadowalający wynik ekonomiczny można osiągnąć bez żadnego doświadczenia w produkcji zwierzęcej.
Polska dołącza do EFSA w kampanii #StopASF
Z korporacji do chlewni
Jakub Borkowski jest konstruktorem. Przez 11 lat pracował w korporacji, gdzie zajmował się projektowaniem Airbusa A350 w Niemczech, a później w Instytucie Lotnictwa w Warszawie.
- W pewnym momencie poczułem, że wypaliłem się zawodowo. Zaszantażowałem trochę moją żonę, mówiąc jej, że albo wracamy na wieś i zaczynamy produkcję zwierzęcą, albo wyjeżdżamy za granicę - mówi Jakub Borkowski.
Wspólnie zaczęli szukać różnych możliwych rozwiązań. Myśleli między innymi o budowie kurników. Na jednym z forów rolniczych trafili jednak na tucz kontraktowy i skontaktowali się z kierownikiem regionalnym firmy Agri Plus.
- Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy na temat warunków i możliwości, a także otrzymaliśmy namiary na kilku hodowców współpracujących z firmą, których odwiedziłem. W efekcie zdecydowaliśmy się na produkcję świń, podjęliśmy ryzyko i w 2018 roku zaczęliśmy budowę pierwszej chlewni - wspomina Borkowski.
ASF już na starcie
Hodują i tuczą świnie oraz sprzedają w RHD
Gdy mury budynku wychodziły z ziemi, obszar, na którym rolnik rozpoczął budowę, został objęty strefą niebieską ASF, która wówczas była najbardziej restrykcyjną. Obecnie jest to obszar objęty ograniczeniami III. W regionie stwierdzono bowiem ognisko u świń domowych.
- Bałem się, że w takiej sytuacji nie podpiszemy umowy. Tymczasem w tę chlewnię zainwestowaliśmy całe nasze oszczędności i czekaliśmy na uruchomienie kredytu. Na szczęście dzięki osobie Pawła Boronia, któremu bardzo dużo zawdzięczamy, wszystko się udało - wspomina rolnik.
Budynek pierwotnie miał być na 600 stanowisk tuczowych. Producent jednak, jak sam przyznaje, nie miał w ogóle wiedzy na temat obiektów inwentarskich.
- Budowałem go sam z pełną świadomością tego, że będę popełniał błędy, bo dzięki temu nauczę się jak to robić - mówi Jakub Borkowski i dodaje:
- Rzeczywiście tych błędów było sporo. Słupy utrzymujące ruszta i karmidła, których rozmieszczenia nie przemyślałem spowodowały, że z 600 miejsc zrobiło się 550. Dużą pomoc uzyskał od przedstawiciela firmy, która zajęła się wyposażeniem obiektu.
Podaż żywca wieprzowego będzie spadać
- Podpowiadał, jaka ma być szerokość budynku, czy optymalna wysokość okien - wspomina Borkowski.
Doświadczenie zaprocentowało
Wiedza nabyta podczas budowy pierwszej chlewni zaprocentowała przy kolejnej inwestycji – tuczarni na 2000 stanowisk.
- Podobnie jak pierwszą, budowaliśmy ją własnymi siłami. Bardzo dużo pomógł mi teść, zwłaszcza przy konstrukcji dachowej, a ja w tym czasie nauczyłem się murować, więc sam wznosiłem mury z użyciem silki - mówi rolnik.
Jakub Borkowski zaczął liczyć w arkuszu kalkulacyjnym Excel np. jaka ma być liczba belek, na których opierają się ruszta, czy jak ma wyglądać podział komór i wanien, a także optymalny wymiar budynku, który ostatecznie wynosi 16,8 m szerokości i 115,5 m długości.
Tuczniki od 2018 roku
Hodowcy świń apelują do ministra: musimy przestrzegać bioasekuracji
Produkcję tuczników rolnik rozpoczął w listopadzie 2018 r. Wówczas przyjechał do niego pierwszy transport 550 warchlaków. Natomiast w maju ubiegłego roku zasiedlił nową tuczarnię rzutem 2 tys. świń.
W przypadku Jakuba Borkowskiego głównie są to zwierzęta w wadze 30 kg, a czasami tzw. warchlaki lekkie o masie ciała 15 kg
- Jeśli chodzi o mniejsze rzuty, jak ten liczący 550 sztuk, stanowią je prosięta pochodzące z naszych ferm macierzystych. Przy transporcie 2000 sztuk posiłkujemy się krajowymi kupowanymi od indywidualnych polskich hodowców - mówi Piotr Niezbecki z firmy Agri Plus i dodaje:
- Wciąż staramy się zwiększać pogłowie naszych macior. W tym celu w 2020 roku wprowadziliśmy nowy program małych rodzinnych ferm macierzystych.
Firma zapewnia paszę na cały okres tuczu, którą opiekun fermy zamawia raz w tygodniu. W przypadku 30-kilogramowych warchlaków są to cztery mieszanki typu finiszer.
Więcej informacji o produkcji tuczników w gospodarstwie Jakuba Borkowskiego znajdziesz w magazynie Hoduj z Głową Świnie nr 2/2023. ZAPRENUMERUJ