Politycy nie powinni przeszkadzać hodowcom w pracy
Hodowcy trzody chlewnej, podobnie jak drobiu czy bydła, liczą się z zagrożeniami, jakie mogą ich spotkać w najbliższej przyszłości. Dla producentów świń jest to przede wszystkim afrykański pomór świń.
- Jeden przypadek choroby u dzików potrafi zablokować wiele gospodarstw. Jeszcze groźniejsze jest ognisko, które eliminuje danego hodowcę z rynku na bardzo długi okres lub nawet na zawsze - mówił Bartosz Czarniak, Wiceprezes Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej, podczas debaty dotyczącej generowania zysku w chowie i hodowli bydła, trzody chlewnej oraz drobiu.
Debata odbyła się 3 marca w ramach Europejskiego Kongresu Menadżerów Agrobiznesu.
Tuczniki są w cenie. Producenci czekają na prosięta
Hodowca uważa, że jeśli ponownie uda się otworzyć turystykę i branżę gastronomiczną, aby pobudzić wewnętrzny popyt konsumpcyjny, wówczas istnieje szansa na to, że ceny przez dłuższy czas utrzymają się na dobrym poziomie.
- Zagrożeń dla rynku trzody chlewnej, tych większych i mniejszych, jest mnóstwo. Trudno powiedzieć, które z nich są ważniejsze. Bardzo istotne jest również podejście polityków do produkcji zwierzęcej. Chciałbym, żeby nie przeszkadzali nam w działalności, a jeśli chcą w jakikolwiek sposób pomoc hodowcom, to niech najpierw konsultują te pomysły z nami - mówił Bartosz Czarniak.
Jedną z pozytywnych informacji dotyczących sektora trzody chlewnej stanowią doniesienia o możliwości powrotu do stosowania krzyżowego w żywieniu świń oraz drobiu mączek mięsno-kostnych.
- Ma to na celu zapobieganie wyrzucaniu na śmieci zwierzęcych produktów ubocznych. Jeżeli do tego dojdzie to zarówno dla trzody chlewnej, jak i drobiu, będzie to doskonałe źródło białka, które mogłoby zastąpić drogą soję - mówił Bartosz Czarniak.
ASF w Lubuskiem to zła wiadomość dla hodowców
Rolnicy, w tym hodowcy zwierząt, w ostatnim tygodniach często dyskutują na Twitterze z Januszem Wojciechowskim, komisarzem Unii Europejskiej ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich.
Rolnicy zwracają uwagę na to, że opłacalność przynoszą koncentracja, specjalizacja hodowli w jednym kierunku i zwiększenie skali produkcji. Komisarz uważa z kolei, że bezpieczeństwo i stabilizację daje zróżnicowanie produkcji, w tym konkretnym przypadku zwierzęcej, w jednym gospodarstwie.
- Bliższa jest mi specjalizacja w kierunku hodowli i produkcji jednego rodzaju zwierząt gospodarskich. Być może Janusz Wojciechowski miał na myśli duże gospodarstwa, które mają odpowiednią liczbę hektarów np. do 200 i które mogą sobie pozwolić na utrzymywanie świń, bydła i drobiu w oddzielnych budynkach - komentował Bartosz Czarniak.
Jego zdaniem w Polsce przeważają jednak mniejsze gospodarstwa posiadające od 20 do 80 hektarów, które nie mogą sobie pozwolić na taką działalność, z uwagi na brak jej opłacalności.
- Dzisiaj oprócz jakości liczy się również ilość. Jeżeli ktoś chce produkować mniejszą liczbę zwierząt, aby generować zysk musi wejść w programy związane z dystrybucją tych produktów, jak na przykład rolniczy handel detaliczny. Wówczas istnieje szansa utrzymania się na rynku - mówił Czarniak dodając:
- Generalnie jednak uzyskanie rentowności produkcji w tego typu gospodarstwach jest bardzo trudne.
- Więcej informacji na temat hodowli trzody chlewnej znajdziesz w najnowszym wydaniu magazynu "Hoduj z Głową Świnie". ZAPRENUMERUJ
Debata odbyła się na zakończenie pierwszego dnia Europejskiego Kongresu Menadżerów Agrobiznesu.