Krajowe tuczniki czekają w kolejce do sprzedaży. Dlaczego?
Import wieprzowiny kupowanej z Unii Europejskiej uniemożliwia krajowym hodowcom sprzedaż tuczników w okresie świątecznym.
Ceny tuczników na ostatniej sesji VEZG w tym roku nie wzrosły. Kosztują one wciąż 1,92 euro za kg wbc.
– Wiem, że dla tych, którzy liczyli na ożywienie, to marna pociecha. Jednak patrząc na to, co dzieje się na rynku w tym momencie, to optymistyczna wiadomość – mówi Bartosz Czarniak*.
Cena tuczników w Niemczech wynosi obecnie 1,92 euro za kg tuszy o zawartości mięsa wynoszące 57%. W przeliczeniu na złotówki daje to 8,18 zł za kg.
Rynek wieprzowiny stoi przed trzema poważnymi zagrożeniami
– Nie ukrywajmy, że taka cena na polskim rynku to marzenie. W kraju niepodzielnie królują stawki poniżej 8 zł za kg w klasie E. Tylko nieliczni zbliżają się do tego poziomu i to tylko w wypadku indywidualnego niedoboru surowca. Bardzo indywidualnego – mówi Bartosz Czarniak, dodając:
– Dlaczego? Ponieważ w tym tygodni zgłosiłem chęć sprzedaży tuczników do jednego dużego zakładu w Polsce, który zajmuje się ubojem i przerabianiem zwierząt tylko i wyłącznie z polskich gospodarstw. Termin odbioru wyznaczono mi … po 7 stycznia 2025 roku!
Hodowca podkreśla, że ta sytuacja mówi o dwóch rzeczach. Po pierwsze mamy słaby handel krajową wieprzowiną wewnątrz UE, a przez obecność wirusa ASF praktycznie nie istniejemy na rynkach trzecich.
Po drugie w Polsce mamy niskie pogłowie trzody chlewnej, które nie pokrywa własnego zapotrzebowania i musimy importować wieprzowinę. Więc skąd te kolejki do sprzedaży?
– Biorąc pod uwagę nawet to, że wszyscy rolnicy prowadzący tucz otwarty, wszystkie podmioty prowadzące tucz nakładczy ustawiłyby się na ten jeden okres, to moim zdaniem nie wytworzyłyby takiej górki zwierząt, aby stworzyć takie kolejki. Te trwają nie od tygodnia, ale od 1 listopada – mówi Bartosz Czarniak i dodaje:
ASF w Wielkopolsce: 6 gospodarstw nie otrzymało odszkodowań
– Mamy więc wzmożony import. Zakłady, które nie są nastawione tylko na bicie zwierząt, czy też na korzystanie z krajowego surowca, muszą importować go ze wspólnotowego rynku.
Hodowca uważa, że żaden zakład nie będzie importować surowca droższego, niż krajowy. Sytuacja nie jest jednak taka, jaka mogłaby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Europejska wieprzowina należy do najdroższych na świecie, przez co wyniki eksportowe spadają. Jeśli mięso wyjeżdża, to tylko najbardziej pożądane wyręby.
– Reszta jest sprzedawana po kosztach do innych państw do zakładów, które są zainteresowane jej przetworzeniem na produkt finalny, czyli wędlinę. Stąd zalewanie naszego rynku towarem z importu – mówi Bartosz Czarniak.
W najgorszej sytuacji są obecnie producenci posiadający tucze otwarte. Kupili oni drogie warchlaki, a teraz sprzedali tuczniki po relatywnie niskich cenach ponosząc stratę.
– Uzależnienie rynku krajowego od warchlaka importowanego zbiera swoje żniwo. Dlatego powinniśmy zadbać o krajowe pogłowie stada loch – mówi Bartosz Czarniak.
*Bartosz Czarniak jest hodowcą świń oraz rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS.
Więcej informacji na temat hodowli i produkcji trzody chlewnej znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie".
Nasz magazyn można zaprenumerować w tradycyjnej formie TUTAJ oraz w e-prenumeracie TUTAJ