Karmili świnie skażonymi zlewkami? - geneza trzeciego ogniska ASF w Polsce
Po raz pierwszy za ognisko afrykańskiego pomoru świń w Polsce nie są odpowiedzialne dziki. Prawdopodobnie do zakażenia zwierząt doszło wskutek karmienia ich zlewkami.
- Do tej pory nic nie wskazuje na to, że świnie w trzecim ognisku, u których znaleźliśmy wirusa afrykańskiego pomoru świń miały kontakt z dzikami. Bardziej prawdopodobnym wektorem w tym przypadku były skażone produkty pochodzenia zwierzęcego, które trafiły do tego gospodarstwa - powiedział Marek Pirsztuk podczas spotkania z hodowcami trzody chlewnej, które odbyło się w Brańsku w woj. podlaskim.
Przypominamy, że karmienie świń zlewkami jest w Polsce zabronione. Niestety mim ostatnich wydarzeń nadal znajdują się hodowcy, którzy niedocenianą powagi sytuacji.
Główny lekarz weterynarii przypomniał również, że w Polsce występuje do tej pory jedynie ostra postać afrykańskiego pomoru świń. Świadczy to o tym, że wirus nie występuje w naszym kraju endemicznie czyli trwale.
- Badając materiał pobierany od chorych czy padłych zwierząt stwierdzamy jedynie obecność wirusa, a nie znajdujemy przeciwciał. Mamy więc do czynienia z wirusem, który nie zadomowił się w naszym kraju. To jest bardzo ważne w kontekście zwalczania tej choroby oraz rozmów z unijnymi władzami na temat naszych ograniczeń związanych z eksportem oraz wyznaczania stref zapowietrzonych - tłumaczył Pirsztuk.
Jego zdaniem hodowcy trzody chlewnej w Polsce a szczególnie w strefie czerwonej muszą w końcu zrozumieć, że jedyną formą zabezpieczenia przed wirusem ASF jest bioasekuracja i działania prewencyjne.
- Z punktu widzenia nauki kiedy patrzę na zachowanie się wirusa w Polsce sam czasami dziwię się, dlaczego nie wyszedł on poza strefę czerwoną. Przyznaję, że w tym czasie powinien on sięgać co najmniej połowy województwa mazowieckiego - przyznał główny lekarz weterynarii.
Jego zdaniem dzięki działaniu inspekcji, które zdaniem wielu hodowców jest nieadekwatne do zagrożenia, udało się zahamować szerzenie afrykańskiego pomoru świń na dalsze regiony kraju.
- Wydaje mi się że działania podjęte przez nasze służby, być może trochę za późno z czego zdajemy sobie sprawę, dały jednak pewien skutek. Jednym z nich jest wyznaczanie 10 km strefy zapowietrzonej wokół gospodarstw w których wykryto ogniska. Mało kto o tym mówi, ale przepisy nakazują tworzenie jedynie 3 km strefy. Sami zdecydowaliśmy o jej powiększeniu - wyjaśniał Pirsztuk.