Polskie białko może być alternatywą
Rodzime białko roślinne jako czynnik bezpieczeństwa białkowego kraju w świetle wyników badań Programu Wieloletniego 2016-2020. Webinar pod tym tytułem odbył się wczoraj tj. 11 grudnia.
- Rząd uruchamiając programy, które były realizowane w dwóch odsłonach, miał na uwadze przede wszystkim potrzebę zwiększenia areału upraw roślin białkowych po to, żeby częściowo zapewnić krajowe źródła białka - mówiła Anna Gembicka, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, otwierając webinar.
Anna Gembicka podkreśliła również, że należy wyważyć pewne racje między pracami, które pomogą uzyskać Polsce bezpieczeństwo białkowe przez zwiększenie krajowych źródeł białka oraz głosami branżowymi, zwłaszcza przemysłu paszowego.
Śruta rzepakowa może z powodzeniem zastąpić importowaną soję
Problem rodzimych źródeł białka nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy. W tej sprawie toczyły się dyskusje Komisji Europejskiej w Parlamencie Europejskim.
- Zależy nam na tym, żeby faktycznie wypracować rozwiązania i narzędzia pomocowe, które pozwolą nam zwiększyć udział rodzimych źródeł białka. Chcemy, żeby ta dyskusja, która obecnie powraca co kilka lat przy okazji wygaśnięcia moratorium dla zakazu stosowania pasz GMO, trwała niezależnie - dodała Anna Gembicka.
W dalszej części webinaru koordynatorzy programu przedstawili obszary, którymi się zajmowali oraz najważniejsze wnioski. Później odbyła się debata. Wkrótce na naszym portalu zaprezentujemy najważniejsze tematy, na które rozmawiali uczestnicy spotkania.
Webinar podsumowała Małgorzata Woźniak, Naczelnik Wydziału Bioróżnorodności i Bezpieczeństwa Białkowego w ministerstwie rolnictwa.
- Dwa lata szybko miną, nawet się nie obejrzymy. Dobrze byłoby żeby ten okres nie zakończył się niczym, ale żeby już teraz wyciągnąć odpowiednie wnioski z tego, co do tej pory zostało wykonane i skupić swoje działania i siły na tym, co pomoże zbudować rynek rodzimych pasz białkowych - mówiła Małgorzata Woźniak.
Cena skupu większości gatunków drobiu spadła
Podkreśliła, że uczestnicy debaty wykazali brak tego rynku w Polsce. Same deklaracje już nie wystarczą. Należy rozpocząć pewne działania, żeby zaczął on funkcjonować.
- Dopłaty do zazielenienia jest to sprawa, która wynikła ze zmiany przepisów prawa unijnego. Kraje członkowskie same niewiele mogą zrobić w tym temacie. Ich intencją było to, aby oddzielić systemy produkcyjne od systemów ekologicznych - mówiła Woźniak.
Płatności zostały rozdzielone co bardzo skomplikowało sprawę upraw roślin białkowych. W Polsce, ale także w innych krajach europejskich, odnotowano znaczne zmniejszenie ich skali.
- W październiku podczas obrad Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa nasza delegacja, ale również innych państw członkowskich m.in. Francji, wskazała na potrzebę zmiany w systemach dopłat do produkcji roślin białkowych. Te płatności powinny być bardziej elastyczne, a celem ich wypłat nie powinno być wyłącznie zapobieganie spadkom produkcji czy przeciwdziałanie innym trudnościom sektorowym, ale budowanie niezależności paszowej lub rynku - mówiła Małgorzata Woźniak.
Na zakończenie webinaru profesor dr hab. Jerzy Księżak z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, koordynator programu, przedstawił najważniejsze wnioski z dotychczas wykonanych prac.
Ceny tuczników wciąż spadają
- Cele programu zostały zrealizowane, ponieważ miał on wskazać możliwości osiągnięcia białkowego bezpieczeństwa krajowego na poziomie około 50%. Obecnie kształtuje się ono na poziomie około 40%, głównie dzięki śrucie rzepakowej - mówił prof. Księżak.
Celem programu nie było zastąpienie śruty sojowej w żywieniu zwierząt w 100%, ponieważ nie jest to możliwe w przypadku niektórych grup produkcyjnych.
W ramach programu zarejestrowano wiele nowych odmian roślin białkowych, które charakteryzują się m. in. większą plennością, są bardziej odporne na wyleganie czy też pozbawione substancji antyżywieniowych.
- Opracowano receptury koncentratów wysokobiałkowych dla zwierząt monogastrycznych a także mieszanek pełnoporcjowych. Przygotowano również odpowiedni skład mieszanek traw z roślinami bobowatymi przeznaczonych do uprawy na trwałych użytkach zielonych - mówił prof. Księżak.
Zauważył on również, że po wprowadzeniu zakazu stosowania środków chemicznych powierzchnia upraw roślin strączkowych w Polsce drastycznie się zmniejszyła.
Ptasia grypa. Ruszyły kontrole gospodarstw
- Jaką widzimy drogę do zwiększenia upraw krajowych roślin białkowych? Przede wszystkim należy ustanowić narodowy cel wskaźnikowy białka roślinnego, a także zachęcać do powstawania polskich firm paszowych i stymulowania skupu krajowych surowców białkowych np. przez KOWR - zauważył prof. Księżak.
Istotnym elementem jest także tworzenie grup producenckich oraz skrócenie ścieżki rejestracyjnej dla środków chemicznych.
- Jeżeli jakiś środek jest zarejestrowany w uprawie bobiku i dana firma zgłasza chęć rozszerzenia rejestracji dla grochu chcemy, żeby dany preparat nie przechodził wszystkich badań. To zdecydowanie obniża koszty jego rejestracji. Wówczas firmy chętniej będą się interesowały wprowadzeniem nowych środków na rynek - mówił koordynator projektu.
Zdaniem prof. Księżaka, istotnym zagadnieniem jest również włącznie do działań upowszechniających wiedzę na temat roślin strączkowych i polskiego białka ośrodków doradztwa rolniczego.
- Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych