Hodowcy stracili miliony przez ASF. Teraz może im zaszkodzić koronawirus
Z powodu afrykańskiego pomoru świń ograniczony jest eksport polskiej wieprzowiny do krajów pozaunijnych. Niestety, kłopoty branży mięsnej może pogłębić epidemia koronawirusa, która już wstrzymuje transporty.
- Całe szczęście u domowych świń ryzyko choroby jest już ograniczone do minimum, w tym roku już nie było żadnego przypadku ASF, ale temat nie jest łatwy do rozwiązania - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.
Koronawirus spowodował wzrost popytu na konserwy
Zapewnia, że ministerstwo rolnictwa oraz organizacje branżowe czynią wszystko, żeby zapobiegać chorobie przez prewencję, edukację rolników, hodowców, jak również zachowania związane z ubojem i przemieszczaniem zwierząt, dystrybucją wyrobów gotowych i przemieszczaniem się ludzi.
Wprawdzie afrykański pomór świń występuje obecnie tylko u dzikich zwierząt, ale z powodu wirusa wiele krajów na świecie wprowadziło zakaz importu polskiej wieprzowiny.
Ograniczony dostęp do rynków światowych oznacza, że branża musi konkurować na unijnym. W Europie pomór występuje obecnie w pasie od Estonii po Bułgarię oraz w Belgii. Pozostałe kraje ze względu na występowanie choroby w Chinach skorzystały na wzmożonym popycie Państwa Środka, a same importują wieprzowinę z Polski.
Cena tego gatunku mięsa między grudniem 2018 a grudniem 2019 roku wzrosła w naszym kraju o 23,5 proc., podczas gdy stawki żywności ogółem tylko o 7,5 proc. Drożeje także surowiec - żywiec i tusze.
WIDEO Mówi Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego
Rynek mięsa sporo może stracić z powodu koronawirusa
- Dzisiaj cena wieprzowiny na rodzimym rynku jest najwyższa od kilku lat i jest stabilna, czyli hodowcy mają z tego duże przychody. Ale to też nie do końca jest prawdą, bo w ramach cen również rosną stawki warchlaka, a w większości są one do Polski importowane - tłumaczy Różański.
Ekspert dodaje, że ASF wpływa ujemnie na cały sektor przetwórczy, ale ma nadzieję, że damy sobie z tym radę.
- Myślę, że polscy producenci już się nauczyli, jak z tym żyć, i dzięki temu potrafimy produkty lokować tam, gdzie jest to możliwe, i mimo tych ograniczeń również sprzedawać na rynku Unii Europejskiej. Dla słabszych graczy jest to bolesny cios, który może w wielu wypadkach doprowadzić do upadłości - mówi prezes UPiPPM.
Podkreśla, że choć trudno o dokładne wyliczenia, straty branży można liczyć w setkach milionów złotych.
Na tym jednak nie koniec bowiem można się spodziewać spowodowanych przez epidemię koronawirusa.
Koronawirus może negatywnie wpłynąć na rynek mleka
Według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce transport w naszym kraju praktycznie się załamał.
Najbardziej dotyczy to wprawdzie przewozów autokarowych, które zmalały niemal do zera, ale rynek ten wart jest zaledwie 10 mld zł, a przewozów towarowych 130 mld zł.
Według szacunków na razie skurczył się o 30 proc., co oznacza niemal 40 mld zł strat. Przestój dotyczy też przewozów kontenerowych, co oznacza, że niedotknięte ASF kraje unijne mają problem z wysyłaniem wieprzowiny poza Europę.
- Koronawirus na pewno pośrednio może uderzyć także i w branżę mięsną, dlatego że ograniczenia przemieszczania się ludzi, jak również obawa przed chorobą ograniczą dostępność do rynków, na których możemy produkty sprzedawać. Ograniczanie transportu i wysyłek kontenerowych już dzisiaj w wielu krajach funkcjonuje. Jeżeli ten proces choroby koronawirusa będzie się rozwijał, może to pośrednio wpływać na sytuację branży mięsnej - mówi na koniec Wiesław Różański.