Zatruta rzeka. Przyczyną obornik, ubojnia, czy coś innego?
Inspekcja ochrony środowiska zapowiedziała kontrole, czy posiadacze ziemi nad Baryczą naruszali przepisy dotyczące ochrony wód przed zanieczyszczeniami pochodzenia rolniczego. Wielkopolska Izba Rolnicza odrzuca oskarżenia kierowane w stronę gospodarzy.
Rzeka na kilkudziesięciokilometrowym odcinku w woj. wielkopolskim i dolnośląskim zmieniła barwę na ciemną i zaczęła wydzielać brzydki zapach.
"Martwa" rzeka. Przez sterty obornika?
Przede wszystkim na powierzchni pojawiły się śnięte ryby. Nad rzekę ruszyli przedstawiciele państwowych służb, wszczynając postępowania wyjaśniające.
"Na szczęście dotychczasowe badania nie wykazały skażeń wody substancjami chemicznymi, a rzeka powoli oczyszcza się, co potwierdzają dane przekazane przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. W Baryczy polepszają się warunki tlenowe, napowietrzenie i przejrzystość wody. W rzece można zaobserwować żywy narybek" - poinformowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Od chwili, gdy o sprawie zrobiło się głośno, wskazywano jako źródło lub jedno ze źródeł zanieczyszczenia - sterty obornika na polach, który miał spłynąć wraz z wodami opadowymi do Baryczy.
"Opierając się na wynikach nalotów dronem stwierdzono, że głównym źródłem zanieczyszczenia wód Baryczy są pola i łąki pomiędzy Kurochem, Baryczą i Złotnicą. Na wskazanym terenie o powierzchni kilkunastu km kw. stwierdzono zalania i podtopienia na skutek intensywnych opadów deszczu. Stagnowanie wody na tym terenie spowodowało gnicie roślinności, traw, upraw i skoszonych traw, dodatkowo podtopione zostały występujące na tym terenie pryzmy obornika" - wskazał 10 lipca Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
Państwo ma dostarczyć wodę z rzek. A rolnicy?
Zapowiedział jednocześnie kontrole, które pozwolą ocenić, czy rolnicy władający podtopionymi terenami naruszali przepisy dotyczące ochrony wód przed zanieczyszczeniami pochodzenia rolniczego.
"Obecnie prowadzone są czynności kontrolne (w tym pobór próbek), które umożliwią ocenę, czy jednym ze źródeł zanieczyszczenia może być działalność ubojni, która eksploatuje pobliską oczyszczalnię ścieków. Do chwili obecnej stwierdzono zanieczyszczenie odbiornika ścieków z tego zakładu" - podał GIOŚ.
W sprawę zaangażowała się również Wielkopolska Izba Rolnicza, stawiając pytanie, czy na pewno przyczyną zatrucia wód rzeki Barycz jest obornik i gnojówka z pobliskich pól.
"Zdaniem rolników, aby nastąpiło tak duże skażenie, to obornik musiałby być składowany na tym terenie w ilościach sięgających kilkuset tysięcy ton, a gnojówka czy gnojowica musiałaby pochodzić z bardzo dużej fermy i w bardzo skoncentrowanej formie. Początek lipca to nie jest czas, kiedy na pola wywozi się obornik albo gnojówkę. To czas przygotowywania się do żniw, ewentualnie zbiór siana. Ponadto kolor i konsystencja mazi nie wskazuje na to, aby były to pozostałości obornika. W przefermentowanym oborniku widoczne są gołym okiem szczątki roślinne i nie ma on konsystencji mazi. Obornik składowany na pryzmach na polu jest zwykle nieco przesuszony, więc nie ma mowy o czymś w rodzaju gęstej zupy" - przekonuje WIR.
Dramatycznie mało odpływu wody z rzek gromadzimy w Polsce
Jak zaznacza, w rejonie wystąpienia tego skażenia nie ma bardzo dużych ferm trzody chlewnej. Miejscowi rolnicy uważają, że z punku widzenia okolicznej produkcji rolniczej tak olbrzymia skala zanieczyszczenia i jej postać nie może mieć przyczyny w gospodarstwach rolnych, znajdujących się na tym terenie.
Kolejne argumenty Izby to m.in. brak śladów pozostałości obornika na polach i duże ilości łąk w tamtym rejonie, które ograniczają spływ azotu do wód.
"Oskarżenie zostało rzucone bezpośrednio na rolników, podczas gdy w bezpośredniej okolicy wystąpienia zanieczyszczenia Baryczy zlokalizowane są oczyszczalnie ścieków i zakłady produkcji spożywczej. Rolnicy mają nadzieję, że inspektorzy WIOŚ rzetelnie zbadają źródło znalezienia się w rzece zanieczyszczeń i wycofają oskarżenia kierowane pod ich adresem" - podsumowuje WIR.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl