Wojewoda lubelski: nie ma niekontrolowanego przewozu zboża na teren Polski
Nie ma w tej chwili żadnego niekontrolowanego przewozu zboża na teren Polski – powiedział w piątek wojewoda lubelski Lech Sprawka, odnosząc się do kolejnego protestu rolników na drodze do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku.
W piątek o godz. 10 rolnicy rozpoczęli kolejny protest na drodze do przejścia granicznego z Ukrainą w Dorohusku (Lubelskie), który polega na blokowaniu ruchu ciężarowego i potrwa - zgodnie z zapowiedziami organizatorów – do poniedziałku do północy.
Wojewoda przekonuje
Wojewoda lubelski zapytany przez media podczas briefingu prasowego w piątek o demonstrację rolników wskazał, że w zgłoszeniu zgromadzenia organizatorzy wskazali – jako przyczynę – "niekontrolowany napływ zbóż z Ukrainy".
Rolnicy protestują przed przejściem granicznym w Dorohusku. Blokują ciężarówki z Ukrainy
"Nie ma w tej chwili żadnego niekontrolowanego przewozu zboża na teren Polski" – zastrzegł Sprawka.
Jak wskazał, ostatnia decyzja Komisji Europejskiej sprawiła, że "do połowy września jest całkowity zakaz dopuszczenia do obrotu czterech podstawowych zbóż na terenie Polski", a przez Polskę "tylko przejeżdża zboże w tranzycie, albo do państw trzecich, albo do innych państw Unii Europejskiej". Przypomniał, że wyjątkiem jest pięć państw UE (Polska, Bułgaria, Rumunia, Węgry i Słowacji – PAP), w których obowiązuje unijna regulacja zakazująca obrotu zbożem z Ukrainy.
Wskazał, że do 5 czerwca obowiązywała wcześniejsza decyzja Komisji mówiąca, że zboże zakontraktowane przed 2 maja może być dopuszczone do obrotu. Natomiast obecne brzmienie rozporządzenia - dodał - eliminuje ten zapis.
Protest polityczny?
Wojewoda poinformował, że jest w kontakcie z przewodniczącym zgromadzenia w Dorohusku i zapowiedział, że jeszcze dziś spotka się z protestującymi.
Korytarze solidarnościowe, zboże z Ukrainy, opłacalność produkcji, protest na granicy – minister ocenia
W piątek minister rolnictwa Robert Telus odniósł się do ostatnich protestów rolników na granicy, którzy tłumaczą swoje niezadowolenie m.in. niskimi cenami zbóż. Telus wyjaśnił, że w tym roku pomoc państwa jest wyjątkowo duża i "jeszcze nigdy w historii rolnicy nie otrzymali takiej pomocy od państwa". Koszty hektara uprawy pszenicy, tj. uprawy pola, siewu, oprysków, nawozów, zbioru, kształtują się na poziomie od 4 do 5 tys. zł. Średni plon tego zboża w naszym kraju wynosi 5,5 ton z ha. Państwo dopłaca do hektara pszenicy ponad 3 tys. zł, 500 zł do nawozów, 200 zł wynosi dopłata do paliwa, a dopłaty bezpośrednie - średnio ok. 1000 zł.
"To rolnik już uzyskuje ok. 4,7 tys. zł. Jeżeli sprzeda średnio 5,5 ton po 800 zł - to wyniesie 4,4 tys. zł. Dodając 4,7 tys. zł do 4,4 tys. zł, to jego przychód wyniesie ponad 9 tys. zł - wyliczał minister. Jak ocenił, oznacza to, że uprawa jest opłacalna i nie może to być powodem do protestów.
"To pokazuje, że jest to protest polityczny, a nie merytoryczny" - stwierdził Telus.
W lutym rolnicy prowadzili podobne protesty na drogach do przejść granicznych w Dorohusku i Hrebennem. Jak podawali organizatorzy w mediach społecznościowych, w ten sposób protestowali przeciwko napływowi ukraińskiego zboża.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl