Rolnicy protestują w centrum Kielc. "Za sytuację w rolnictwie odpowiadają politycy, oligarchowie i eurokraci"
Spokojnie przebiega protest rolników, który w czwartek przed południem rozpoczął się w Kielcach. Manifestacja polega na blokadzie ulic w centrum miasta i w okolicach Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Rolnicy rozpoczęli manifestację w centrum miasta, blokując aleję IX wieków Kielc od ronda Gustawa Gerlinga-Grudzińskiego do skrzyżowania z ulicą Warszawską oraz fragment ulicy Nowy Świat. Do centrum wjechało kilkadziesiąt ciągników. W miejscach blokad przepuszczane są wyłącznie pojazdy służb ratunkowych, autobusy komunikacji miejskiej i kursowe busy. Na drogach dojazdowych do centrum ruchem kieruje policja.
Protestujący rolnicy przepuszczą tiry czekające przed przejściem w Dorohusku. "Gest w stronę ukraińskich kierowców"
Uczestnicy protestu trzymali białoczerwone flagi i transparenty z hasłami m.in. „Stop dyktaturze Brukseli”. Na jednym z pojazdów ustawiono także kukły - podobizny polityków: Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego i Michała Kołodziejczaka, którzy siedzą wokół stołu z napisem „koryto”.
Wśród protestujących był Artur Konarski, przewodniczący świętokrzyskich struktur NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych, który podkreślił, że postulaty protestujących są niezmienne od kilku miesięcy – to zaprzestanie napływu niewłaściwej jakości zboża z Ukrainy i zrezygnowanie z rozwiązań wprowadzanych przez Zielony Ład.
„Już 2022 roku mówiliśmy, że zboże z Ukrainy będzie stanowić dla naszego rolnictwa zagrożenie i tak się stało. Za tę sytuację odpowiadają politycy, oligarchowie, eurokraci i duże firmy, które zarabiają na sprowadzaniu nielegalnego zboża z Ukrainy. Cierpią na tym wszyscy - rolnicy i konsumenci, ponieważ jemy żywność niewiadomego pochodzenia" - powiedział Konarski.
CBOS: ponad 80 proc. Polaków popiera protesty rolników. 85 proc. chce ograniczenia napływu towarów z Ukrainy
Jego zdaniem nadal brakuje nadzoru fitosanitarnego nad zbożem trafiającym do Polski z Ukrainy. „Nie wygramy rywalizacji z Ukrainą, która me lepsze ziemie, a trzykrotnie większe plony przy o połowę mniejszych nakładach” – powiedział.
Konarski zaznaczył, że on, podobnie jak inni producenci, rozwijał swoje 200-hektarowe gospodarstwo, zaciągając kredyty, których teraz ze względu na niską opłacalność produkcji, może nie mieć za co spłacić. Zwrócił się także do mieszkańców z prośbą o wyrozumiałość. Jak mówił, rolnicy walczą o „wspólne dobro”, a polskie, rodzinne gospodarstwa rolne są podstawą bezpieczeństwa żywnościowego kraju.
Mł. asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas, oficer prasowa kieleckiej policji poinformowała, że protest przebiega spokojnie. Funkcjonariusze nie odnotowali żadnych incydentów.
Organizatorzy zgromadzenia zapowiedzieli, że protest ma potrwać do piątku. Manifestacja ma mieć charakter ciągły i odbywać się również w godzinach nocnych.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś