Rolnicy nie mają jak dotrzeć do pól. Przejazd zamknięty na kłódkę
Tu złamano prawo, prawo wobec nas. To jest krzywdzące, nadal tu jesteśmy i użytkujemy ziemię - poskarżyli się mieszkańcy Rytwian pod Staszowem (woj. świętokrzyskie).
Od co najmniej kilku lat - jak zresztą pisaliśmy - w Polsce zamykane są małe, funkcjonujące od lat, niestrzeżone przejazdy kolejowe na lokalnych drogach. Mieszkańcy z rolnikami na czele nie mają jak dotrzeć szybko na pola po drugiej stronie torów.
Kolej każe płacić rolnikom za przejazd przez... przejazd
Muszą nadrabiać drogi, co kosztuje i trwa sporo czasu. Kłopot dotknął też Rytwiany, co przedstawiono w polsatowskim programie "Interwencja". 71-letni mieszkaniec, chociaż jest rolnikiem na emeryturze, to wciąż wykonuje drobne prace w polu. Ale gdy tamtejszy przejazd kolejowy został zamknięty na kłódkę, sprawa stała się dużo trudniejsza.
- 70 lat tutaj żyję, ta droga była za dziadka, za ojca i za mnie. Teraz nie mam dojazdu do pola - powiedział reporterom pan Henryk. Zamknięcie przejazdu kolejowego utrudniło życie kilkudziesięciu mieszkańcom okolicy.
- Mamy działkę po ojcu, która przechodzi przez tory na drugą stronę. Tam mamy kawałek lasu, gdzie niektóre drzewa pousychały. Wybrałem się ciągnikiem, żeby je sprzątnąć, ale niestety nie przejechałem, bo są szlabany - opowiadał pan Bogdan.
Inni mieszkańcy także opisywali swoje ziemie przedzielone torami i konieczność nakładania teraz nawet 10 km drogi. - Droga była zawsze, od lat przejezdna. To był dojazd do pól, do Rytwian, jak i do domostw. To pamiętam od dziecka, od lat. Krowy żeśmy tu pasły - wspominała jedna z pań.
Małe przejazdy kolejowe będą znikać. Wszystkim brakuje pieniędzy
Inna zwróciła uwagę na rolę samorządu. - Przez przypadek dowiedziałam się, że przejazd został zamknięty. Tak się składa, że mam tutaj działkę. Kolej nie przyszła ot tak i nie postawiła szlabanów. Tylko żeby zmienić kategorię przejazdu, musi być porozumienie z urzędem gminy. Dlaczego pan wójt, jako włodarz gminy, nie powiadomił nas o tej sprawie? - spytała.
Wójt zapewnił, że były przy przejazdach kolejowych ogłoszenia umieszczone przez pracowników PKP. Gminni pracownicy w tym okresie rozwiesili ogłoszenia na tablicach informacyjnych na terenie sołectw, w których przejazdy miały być likwidowane.
- Zgłosiliśmy się do gminy, aby ustalić, czy przejazd w tym miejscu przez tory ma być utrzymany, czy droga będzie miała status publicznej. Otrzymaliśmy informację, że gmina nie jest zainteresowana zmianą tego statusu. Natomiast równolegle z tymi działaniami na przejazdach kolejowo-drogowych zostały wywieszone ogłoszenia - poinformował z kolei Karol Jakubowski z PKP - Polskich Linii Kolejowych.
Zapewnił, że gdyby droga miała status drogi publicznej, tzn. formalnie miałaby swojego zarządcę, wtedy przejazdy kolejowo-drogowe mogłyby funkcjonować tak jak do tej pory”.
Przedstawiciel PKP wskazał ponadto, że zgłosił się prywatny podmiot (przedsiębiorca) zainteresowany wykorzystaniem przejazdów. Został przeszkolony i ma klucze do szlabanu. Być może mieszkańcy mogliby się z nim porozumieć. - Oni żartują sobie? Jak chcą zamknąć na klucze, to niech dadzą każdemu klucz i będziemy zamykali. A tak, to co my zrobimy? Samolot weźmiemy? - dociekał przekornie pan Henryk.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl