Pszczelarze kontra deweloper. Przez kogo zginęło ponad milion pszczół?

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (em) | redakcja@agropolska.pl
31-08-2021,12:55 Aktualizacja: 31-08-2021,13:10
A A A

Pszczelarze z niewielkiej wsi Bojano na Kaszubach twierdzą, że stracili milion pszczół z powodu zalewania ich pasieki przez przedsiębiorcę budowlanego. Ten z kolei obwinia za to... właścicieli pasieki.

- To jest tragedia, inaczej nie można tego nazwać. Zginęło ponad milion pszczół - ubolewa w rozmowie z dziennikarzem programu "Uwaga" w TVN Radosław Komarzeniec, który z żoną Justyną zajmuje się pszczelarstwem i produkcją miodu.

pszczelarstwo, zakup węzy pszczelej, Stanisław Tomczyszyn, Wiesław Górski

Pieniądze z województwa na rodziny pszczele

Samorząd województwa lubuskiego podpisał umowę z Wojewódzkim Związkiem Pszczelarzy w Gorzowie Wielkopolskim. - Po raz pierwszy dofinansowaliśmy zakup węzy pszczelej - podkreśla wicemarszałek Stanisław Tomczyszyn. Umowa opiewa na kwotę...

- W ciągu siedmiu lat nie mieliśmy żadnych problemów na pasiece - rodziny rosły w siłę. W październiku 2020 roku zaczęła spływać do nas woda - wody opadowe i ścieki z sąsiedniej budowy osiedla domów. Delikatnie podnieśliśmy ule do góry - mówi pani Justyna.

Czy rzeczywiście przyczyną wymierania pszczół może być zalewanie okolic? - Możemy tak stwierdzić. Wilgoć spowodowała obniżenie odporności i zwiększyła się inwazja chorób, które zostały stwierdzone i potwierdzone przez Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach - przyznaje lek. wet. Oliwia Gołębiewska, inspektor do spraw zdrowia i ochrony zwierząt.

Wszystkie zarzuty odpiera Sebastiana Bieszke, lokalny przedsiębiorca i deweloper, który na sąsiedniej działce buduje wspomniane osiedle domów. - Na mapie widać, że rów, który niby wybudowałem, jest widoczny już w 1997 roku, kiedy kupiłem działkę. Teren sąsiada został podniesiony, ponieważ powstały u niego nielegalnie zbiorniki. Urobek z tych ogromnych zbiorników został wysypany po brzegach zbiorników i automatycznie działka się podniosła. I woda, która spływała z sąsiednich pól, przepływała dalej do tego zbiornika i rzeki. Nie wyglądałoby to tak, gdyby sąsiad nie podniósł terenu - tłumaczy przedsiębiorca.

pszczoły, owady zapylające, Magdalena Figura, Piotr Skubała

Pszczoły i zapylacze zagrożone. Zginęła już połowa gatunków

Populacja zapylaczy i pszczół, które są kluczowe w funkcjonowaniu ekosystemów czy produkcji żywności, jest obecnie zagrożona na całym świecie, w tym w Europie Zachodniej, przez monokulturę rolnictwa i jego chemizację oraz...

Państwo Komarzeniec o pomoc prosili już wiele urzędów, ale większość z nich odesłała ich do wójta. Zdaniem pana Radosława poziom terenu miedzy jego działką a działką sąsiada był mniej więcej jednakowy. -  Ten pan zrobił boisko i podwyższył teren. Wzięliśmy geologów i okazuje się, że podwyższone jest o 1,3 m - wskazuje.

Pełniący obowiązki powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Wejherowie nie chciał spotkać się z dziennikarzami stacji. W przesłanym piśmie poinformował, że wezwał dewelopera do bezzwłocznego przedstawienia dokumentacji geodezyjnej terenu.

Wszczęto również postępowanie w związku z wybudowaniem boiska i parku z placem zabaw. Jak się okazuje, według urzędników, dla żadnej z tych inwestycji deweloper nie uzyskał zgody na budowę.

Ryszard Kalkowski, wójt gminy Szemud zorganizował spotkanie w sprawie zalewanej pasieki, w którym wzięły udział obie strony sporu, przedstawiciele innych urzędów, a także zaangażowana w sprawę posłanka Henryka Krzywonos.

- Wyjaśniliśmy sytuację odnośnie rowów, podwyższenia terenu. I myślę, że możemy rozmawiać o tym, żeby ten pan zagospodarowywał wodę u siebie na działce - mówi  Justyna Komarzaniec.

- Jestem otwarty i chcę rozwiązać sprawę. Nie uciekam od niczego. Bardzo mi zależy na pozytywnym rozstrzygnięciu sprawy, w tak zwanej zgodzie - kwituje Biszke w programie "Uwaga" TVN.
 

źródło: "Uwaga" TVN

Poleć
Udostępnij