Produkty ekologiczne – czasem tylko z nazwy
W 44 procentach sklepów i hurtowni sprzedających produkty ekologiczne stwierdzono nieprawidłowości. W II kwartale br. takie placówki sprawdzała Inspekcja Handlowa na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Kontrole objęły łącznie 947 partii produktów ekologicznych, takich jak m.in. makarony, kasze, warzywa, owoce, soki, przetwory, słodycze, kawy, herbaty, oleje, mięsa, miody i jaja. Próbki zostały pobrane ze 164 placówek w całej Polsce: sklepów wielkopowierzchniowych i specjalistycznych prowadzących sprzedaż zarówno stacjonarną, jak i internetową oraz hurtowni. Nieprawidłowości stwierdzono w 44 proc. placówek, zakwestionowanych zostało aż 147 partii produktów (ponad 15 proc.).
„Niezgodne z obowiązującymi przepisami oznakowanie żywności stwierdzono w przypadku 107 partii (ponad 11 proc.). Do nieprawidłowości zaliczyć można np. brak obowiązującego znaku przy jednoczesnym użyciu słowa ‘bio’, niewłaściwie określone miejsce pochodzenia lub brak numeru jednostki certyfikującej produkty. Zdarzało się również, że na etykietach brakowało informacji w języku polskim lub pojawiały się wyrażenia wprowadzające w błąd, np. przypisujące środkom spożywczym właściwości lecznicze, np. ‘Polecane przy cukrzycy’” – informuje UOKiK.
Rynek eko bije rekordy. Do czołówki wciąż nam jednak daleko
Inspektorzy zwracali też oczywiście uwagę na jakość, w tym przypadku zakwestionowali 49 partii (5 proc.). „W niektórych przypadkach rzeczywiste ilości produktów lub ich składników były niższe niż deklarowano na opakowaniu – dotyczyło to np. masy ogórków kiszonych czy ilości ekstraktu w koncentracie pomidorowym” – podaje UOKiK.
Inspekcja Handlowa nałożyła 10 mandatów karnych m.in. za sprzedawanie produktów przeterminowanych, skierowała 9 informacji do nadzoru sanitarnego lub weterynaryjnego oraz 45 – do wojewódzkich inspektoratów jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Dotychczas wydano 8 decyzji o wymierzeniu kar za sprzedaż produktów niewłaściwej jakości.
UOKiK i inspektorzy handlowi uczulają, że frazy typu „Z ekologicznie czystych rejonów”, „Ze zdrowych Mazur” czy „Z naturalnych źródeł” nie gwarantują, że produkt jest ekologiczny. Słowa „bio”, „eko” i „organic” zarezerwowane są bowiem dla produktów, do których wyrobu użyto co najmniej 95 proc. składników naturalnych, czyli m.in. niemodyfikowanych genetycznie, bez sztucznych nawozów i chemicznych środków ochrony roślin. „Gospodarstwo rolne i zakład przetwarzający muszą poddać się kontroli, aby uzyskać specjalny certyfikat. Jedynie on potwierdza, że dany produkt spełnia unijne normy dotyczące produkcji ekologicznej” – brzmi ostrzeżenie.
Takiego certyfikatu można od sprzedawcy zażądać, by upewnić się, że rzeczywiście inwestujemy (w zazwyczaj droższe) ekologiczne jadło. Na pewno nie należy sugerować się nazwą sklepu lub stoiska (np. ekobazar) lub wyglądem produktów (w przypadku żywności ekologicznej często będzie on mniej atrakcyjny ze względu na zakaz stosowania substancji poprawiających barwę, strukturę i konsystencję).