Prezes stadniny w Janowie Podlaskim zwolniony zgodnie z prawem
Marek Trela, były prezes stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim został zwolniony ze stanowiska zgodnie z prawem - orzekł Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej i oddalił powództwo Treli o odszkodowanie.
- Nie było podstaw do tego, aby zakwestionować sposób rozwiązania umowy o pracę z panem Trelą i dlatego sąd powództwo oddalił - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Waldemar Bańka.
Dla Treli to sprawa honoru. Za 6 dni wyrok w głośnym procesie
Trela został odwołany z funkcji prezesa 19 lutego 2016 roku przez prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, która nadzoruje stadninę. Na prezesa został powołany w styczniu 2000 r. Powołanie to nie było ograniczone kadencją. Równocześnie podpisano z nim umowę o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa (nie określony żadnym terminem).
W ocenie Treli umowę należało więc traktować jako umowę o pracę na czas nieokreślony, a wtedy obowiązywałby trzymiesięczny okres wypowiedzenia i wynagrodzenie za ten czas. Domagał się wypłacenia mu z tego tytułu 36 tys. zł., jako odszkodowania.
Sędzia podkreślił, że Trelę ze spółką w Janowie łączyły dwa stosunki pracy - korporacyjny, wynikający z powołania go na funkcję prezesa zarządu, oraz umowa o pracę. Stosunek korporacyjny ustał z chwilą podjęcia uchwały o odwołaniu przez nadzwyczajne zgromadzenie wspólników spółki.
- Sąd pracy traktuje tę uchwałę, od której powód nie wniósł odwołania, jako wiążącą i nie posiada kompetencji do badania zasadności tejże uchwały. Niniejszy proces sprowadza się do oceny łączącej strony umowy o pracę. Przedmiotem tego procesu nie była ocena powoda jako prezesa zarządu tej spółki - zaznaczył sędzia.
[WIDEO] Relacja z Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej
W Michałowicach budują markę. To nie jest konkurencja dla Janowa
Przypomniał, powołując się też na zeznania świadków, że od połowy lat 90. w spółkach Skarbu Państwa określanych jako strategiczne powoływano zarządy na czas nieokreślony (zrezygnowano z kadencyjności), co miało bardziej związać obie strony i służyć stabilności spółek.
Potem wprowadzono też jednoczesne umowy o pracę na czas pełnienia funkcji w zarządzie. Zapobiegało to sytuacji, jakie miały miejsce wcześniej, gdy umowy o pracę wymagały wypowiedzenia, a odwołani prezesi korzystali wtedy z długich zwolnień lekarskich i nadal pobierali wynagrodzenia.
Sędzia powiedział, że wbrew stanowisku pełnomocnika Treli, zawarcie tego typu umowy z Trelą jako prezesem zarządu było dopuszczalne. Przywołał w tym kontekście m.in. orzecznictwo Sadu Najwyższego. Sędzia dodał, że umowy te były interpretowane w orzecznictwie jako o umowy na czas wykonania określonej pracy, które kończą się w momencie zakończenia tych prac.
W ocenie sądu nie ma też wątpliwości co do treści umowy zawartej z Trelą, która w paragrafie pierwszym mówi wprost o powołaniu na czas pełnienia funkcji na stanowisku prezesa zarządu.
Trela pozywa Jurgiela do sądu. Za pomówienia
- Zatem umowa mogła ulec rozwiązaniu, gdy ta osoba została z tej funkcji odwołana, czy sama zrezygnowała. Nie da się podzielić koncepcji strony powodowej, iż umowa o pracę pana powoda zawarta była na czas nieokreślony - powiedział sędzia.
Zaznaczył, że Trela wiedział i godził się na taką konstrukcję podstawy zatrudnienia.
Dodał, że podobne umowy zawierano z innymi prezesami spółek.
Treli nie było na ogłoszeniu wyroku. Po ostatniej rozprawie w miniony wtorek mówił dziennikarzom, że ta sprawa ma dla niego wymiar honorowy, a kwestia finansowa jest drugorzędna, nawet trzeciorzędna.
Podkreślał też, że będzie akceptował wyrok sądu.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś