Odszkodowania nie pokryją wszystkich strat spowodowanych suszą
26 września zostanie ogłoszony termin składania wniosków o pomoc dla rolników poszkodowanych w wyniku suszy, huraganu, gradu, deszczu nawalnego, przymrozków wiosennych lub powodzi. Stawka pomocy jest uzależniona od stopnia zniszczeń.
- Przy stratach, które sięgają powyżej 70 proc., wynosi 1 tys. zł na hektar. Jeżeli rolnik miał ubezpieczone wszystkich upraw powyżej 50 proc. gruntów rolnych, wtedy otrzymuje stawkę pełną. Jeśli nie miał ubezpieczenia, otrzymuje połowę - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
3 października ma ruszyć pomoc suszowa
Rolnicy, u których szkody wynoszą 30-70 proc., upraw mogą liczyć na 500 zł za hektar powierzchni, jeśli mają wykupioną polisę ubezpieczeniową. W przeciwnym razie pomoc wyniesie 250 zł za hektar.
Jak wynika z analizy Najwyższej Izby Kontroli, w ubiegłym roku zawarto ok. 165 tys. umów ubezpieczenia, co oznacza, że zrobiło to ok. 12 proc. właścicieli gospodarstw rolnych. Łączna powierzchnia ubezpieczonych upraw wynosi nieco ponad 3,2 mln ha i od 2013 roku stopniowo spada.
- Straty powyżej 30 proc. są płacone poza formułą pomocy de minimis. Jest to maksymalna pomoc krajowa na gospodarstwo, która wynosi 20 tys. euro na 3 lata, a oprócz tego jest pula maksymalna krajowa - 280 mln euro. My mamy de minimis wykorzystany na poziomie około 98 proc. Gospodarstwa, które mają do 30 proc. strat, będą miały problem z uzyskaniem tych środków z tego względu, że przekroczony jest limit krajowy - mówi szef KRIR.
To oznacza, że wypłata środków będzie możliwa po 1 stycznia 2020 roku.
[WIDEO] Mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych
Rolniczy samorząd obawia się o pomoc suszową
- Stawki zaproponowane przez rząd to bardziej pomoc socjalna niż pomoc na wznowienie produkcji. Ale jeśli straty wynoszą kilka miliardów złotych w skali produkcji, to 2 mld, które przeznaczy ewentualnie rząd, to jest w sumie duża pomoc. Dla tych gospodarstw, które inwestują, mają kredyty, ta pomoc na pewno nie wystarczy na odnowienie produkcji rolnej - przekonuje Szmulewicz.
W 2018 roku blisko 270 tys. producentów rolnych otrzymało od państwa 2,2 mld zł pomocy. Jak zaznacza prezes rolniczego samorządu do wznowienia produkcji rolnej służą inne narzędzia finansowe.
Gospodarze mogą np. zaciągnąć kredyt preferencyjny, klęskowy, starać się o ulgi w podatku gruntowym, a w wyjątkowej sytuacji - o rozłożenie na raty lub umorzenie składki KRUS.
Doraźna pomoc to dla rolników ratunek tylko na chwilę.
Wiele gospodarstw nie dostanie "pomocy suszowej"? Izba apeluje do ministra
- Musimy zacząć myśleć o tym, jak zmniejszyć ryzyko suszy w gospodarstwach rolnych, żeby mogły normalnie funkcjonować. Jest na to kilka sposobów. To m.in. uprawianie roślin, które lepiej znoszą suszę, czyli mniej odmian jarych, a więcej ozimych. To cała agrotechnika, która pozwoli zachowywać jak największą ilość wody po zimie i opadach jesiennych. Chodzi też o magazynowanie wody. Musimy więc myśleć o wielkiej retencji i małej retencji, która będzie podnosiła wilgotność gleby, zasobność wód gruntowych - wyjaśnia ekspert.
Od 25 września do 22 listopada rolnicy mogą składać do ARiMR wnioski o dofinansowanie budowy lub modernizacji instalacji nawadniających. Możliwa do uzyskania pomoc na gospodarstwo wynosi maksymalnie 100 tys. zł, przy czym refundacji podlega 50 proc. kosztów poniesionych na inwestycję (60 proc. w przypadku młodego rolnika).
- Musimy zacząć myśleć nie tylko o odszkodowaniach, bo będziemy wpadać w coraz większe kłopoty. Państwa nigdy nie będzie stać, żeby pokryć miliardowe straty. Jeżeli cały czas poziom wód gruntowych będzie spadał, to będziemy mieli coraz mniej wody. To oznacza ograniczenie produkcji rolnej i wzrost cen, bo płodów rolnych będzie mniej. Ucierpi też przemysł, zwłaszcza energetyczny, ale też cała gospodarka, bo może zabraknąć wody pitnej - wymienia na koniec Wiktor Szmulewicz.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś