Minister mówi wprost. Rolnicy zbyt mało wiedzą o glebie
- Wiedza rolnicza się uwsteczniła. Gospodarze coraz lepiej potrafią posługiwać się laptopami, joystickami, ale o biologicznej stronie rolnictwa wiedzą za mało. To jest problem - mówi Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
W obszernym wywiadzie dla "Gazety Pomorskiej", szef resortu podkreśla, że podstawowym prawem i obowiązkiem gospodarza jest troska o glebę.
Jak odczyn gleby wpływa na wzrost i rozwój roślin?
- Przede wszystkim trzeba zrozumieć, czym jest gleba - nie tylko wierzchnią warstwą kuli ziemskiej do trzymania korzeni, tylko trzeba wiedzieć, jakie tam zachodzą procesy, jaką rolę pełni substancja organiczna, od czego zależy i jakie ma skutki kwasowość gleby - zaznacza polityk.
Jednocześnie zwraca uwagę, że jak dbać o gleby wiedzieli ojcowie i dziadkowie obecnych rolników, mimo że szkół specjalistycznych nie kończyli. Rozumieli, co to wapnowanie, nawożenie organiczne i jak ważne są zabiegi niepowodujące przesuszania ziemi.
- Wiele się też zmienia, odchodzi się od uprawy płużnej. Pojawiła się tendencja, by nie przemieszczać warstwy beztlenowej do góry, a tlenowej w dół, ponieważ to powoduje destrukcję gleby. Tylko dobra, żyzna gleba - nie z natury rzeczy, ale ta zadbana przez rolnika, o dużej ilości próchnicy, czyli węgla organicznego, kwasów humusowych (poprzez humifikację), odpowiednim pH i dużym życiu biologicznym, pożytecznych bakterii, grzybów, dżdżownic itd. - może być podstawą nowoczesnego rolnictwa produkującego wysokiej jakości żywność - wylicza Ardanowski.
Odpady mogą poprawić strukturę gleby. Naukowcy wchodzą do gry
Według niego część gospodarzy, niestety, nie wie, jakie powinno być następstwo roślin, jak stosować płodozmian, jakie uprawiać poplony, międzyplony.
Nie pochylają się też nad kwasowością gleby, nie przeprowadzają badań pod kątem składników odżywczych. Tych ostatnich w opinii ministra w większości gleb jest pod dostatkiem, tylko są w wersji uwstecznionej, z uwagi na niewłaściwy odczyn gleby.
- To jest wiedza, bez której współczesny rolnik sobie nie poradzi. Nie rozumiem tego, że niektórzy rolnicy martwią się, czy będą mieli następcę, a nie zastanawiają się czy to, co zostawią w gospodarstwie, to nie będzie tylko klepisko i pustynia - przekonuje Ardanowski.
Szef resortu rolnictwa w rozmowie z "Pomorską" zwraca też uwagę na związek prawidłowo uprawianej ziemi z ograniczaniem skutków suszy.
- Znam pola w Wielkopolsce o stosunkowo słabej glebie (IVb), gdzie przy suszy trwającej trzy miesiące, dały ponad siedem ton pszenicy z hektara. Dlaczego? Bo tam było zmianowanie wieloletnie, ziemia była odpowiednio uprawiana, a gleba jest jak gąbka chłonąca i utrzymująca wodę. W sąsiedztwie tych pól są inne gospodarstwa, których właściciele narzekali na spadek plonów - wyjaśnia na koniec Jan Krzysztof Ardanowski.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś
źródło: "Gazeta Pomorska"