Jarosław Kaczyński zabrał głos ws. blokady importu zbóż z Ukrainy. "Nie poświęcimy polskiego rolnictwa"
Należy stawiać sprawę polskich interesów w sposób zdecydowany. Nasi ukraińscy przyjaciele muszą zdać sobie sprawę z tego, że nie poświęcimy naszego rolnictwa - mówił w piątek w PR24 wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński.
28 kwietnia KE osiągnęła porozumienie z Polską, Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Słowacją w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych, a 2 maja poinformowała o przyjęciu tymczasowych środków zapobiegawczych. Początkowo unijny zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji obowiązywał do 5 czerwca, następnie został przedłużony do 15 września br. Dozwolony jest tranzyt zbóż przez terytoria tych krajów.
Premier: jeśli KE nie przedłuży po 15 września zakazu wwozu zboża z Ukrainy, Polska zamknie granicę
Kontynuacja blokady
Kaczyński w piątek w rozmowie z PR24 pytany o to, co stanie się po 15 września, jeśli KE nie przedłuży środków zapobiegawczych, odpowiedział, że ma nadzieję, iż tak się nie stanie, jednak w takim wypadku, strona Polska już jasno określiła co zrobi.
"Jeżeli tak się stanie, to będziemy musieli tutaj po prostu podjąć decyzję. Indywidualną, ale sądzę, że podejmą ją także inne państwa wschodniej flanki, co znaczy po prostu kontynuować tę blokadę" - oświadczył.
Wicepremier zaznaczył, że "trzeba stawiać sprawę naszych interesów w sposób zdecydowany" i nie możemy doprowadzić do zrujnowania polskiego rolnictwa, co - jego zdaniem - powinna zrozumieć strona ukraińska.
"To jest coś, czego po prostu nie możemy poświęcić i nasi ukraińscy przyjaciele powinni sobie zdawać z tego sprawę. My twardo bronimy ich interesów, tych podstawowych. Chcemy, żeby oni tę wojnę wygrali. Wszystko robimy, żeby wygrali, żeby znaleźli się w NATO, ale oni też muszą nasze interesy brać pod uwagę" - powiedział.
Na początku był błąd
Kaczyński podkreślił, że cały czas możliwy jest tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę, jednak rząd chce uniknąć "błędu, który został popełniony na początku".
"Wtedy też zakładaliśmy, że to będzie tranzyt i tak nas zapewniono a w istocie doszło do dużej ilości różnych transakcji, które bardzo uderzyły w polskie rolnictwo i można powiedzieć w jakiejś mierze zdestabilizowały" - zaznaczył.
Podlascy rolnicy piszą do Kaczyńskiego i ambasadora USA. Potrzebne miliardy dolarów
Prezes PiS powiedział, że po zakończeniu wojny, która - jak wyraził nadzieję - zakończy się zwycięstwem Ukrainy, będzie czas na traktatowe "ułożenie" stosunków polsko-ukraińskich. W traktacie tym - zdaniem Kaczyńskiego - "będą obronione interesy naszego rolnictwa".
"My w konkurencji bezpośredniej z krajem, które ma ogromne obszary czarnoziemu i strukturę rolnictwa zupełnie inną niż nasza, pod wieloma względami efektywniejszą, po prostu nie mamy żadnych szans" - ocenił Kaczyński.
Ministrowie rolnictwa Rumunii, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Polski zawiązali nieformalną koalicję krajów przyfrontowych. We wspólnym stanowisku postulują przedłużenie zakazu wwozu czterech produktów rolnych z Ukrainy (kukurydzy, pszenicy, rzepaku i słonecznika) przynajmniej do końca roku. Chcą też, by możliwe było rozszerzenie listy produktów objętych zakazem importu z Ukrainy.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu wwozu zboża z Ukrainy do tych pięciu krajów, to Polska sama zamknie swą granicę na te towary.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś