Bez płatności do produkcji buraka cukrowego, ich uprawa przestanie być opłacalna - uznali uczestnicy wczorajszej konferencji „Burak - Cukier - Perspektywy”, zorganizowanej przez Krajowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego w Zamościu (woj. lubelskie). Wskazali przy tym, że ministerstwo rolnictwa musi dołożyć wszelkich starań, żeby w przyszłej perspektywie finansowej płatność ta została utrzymana.
Dr Piotr Szajner z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - PIB w Warszawie podkreślił, że według badań instytutu, płatności do buraków cukrowych stanowią 42-64% dochodu z uprawy.
Na razie prognozy pogody nie zapowiadają pogorszenia pogody. Jednak ze zbiorem buraków na późne dostawy nie ma co nadmiernie zwlekać. W razie nagłego załamania pogody sytuacja może bardzo szybko się zmienić. Ta jesień jest...
FADN podaje z kolei, że dopłaty bezpośrednie stanowią 50-100% dochodów plantatorów, a udział dopłat związanych z produkcją buraków cukrowych stanowi 11-15% dochodu gospodarstwa rolnego oraz 13-15% uzyskiwanych dopłat bezpośrednich. - Płatności te mają więc ogromne znaczenie dla dalszej uprawy buraka cukrowego w Polsce - mówił dr Szajner.
Wtórował mu Krzysztof Nykiel, prezes KZPBC. - Utrzymanie płatności powiązanej z produkcją po 2020 roku jest konieczne. To gwarancja, że burak nie zniknie z polskich pól - mówił. - My plantatorzy chcemy otrzymywać godną zapłatę za surowiec - podkreślał.
Zwłaszcza, że rolnicy muszą borykać się z coraz to nowszymi wyzwaniami, które podnoszą koszty produkcji. Mowa m.in. o zmianach klimatu, czy niebezpiecznym trendzie wycofywania substancji aktywnych. - Od stycznia 2018 roku wycofane zostały 24 substancje aktywne - wskazywał Rafał Strachota, dyrektor biura KZPBC. - W przyszłym roku po raz ostatni będzie można zastosować desmedifam z zapasów, które pozostały - dodał.
Międzynarodowa Konfederacja Europejskich Plantatorów Buraka (CIBE) wzywa instytucje unijne do pilnych działań w sektorze cukrowniczym. Sytuacja jest bowiem bardzo zła. CIBE oczekuje dalszego postępu w zakresie tworzenia klarownych ram...
Jak zauważył dyrektor Strachota, spadek opłacalności uprawy buraka cukrowego powoduje, że maleje liczba plantatorów. W okresie kwotowania, średnio o 1% rocznie. Natomiast po zniesieniu kwot, średnioroczny spadek wynosi 5%. Obecnie jest niespełna 31 tys. plantatorów. - Jeśli nic się nie zmieni, to trend ten będzie postępował - stwierdził Strachota.
W tym roku producenci buraka cukrowego musieli borykać się nie tylko z suszą, ale także z erozją wietrzną, która w Polsce centralnej oraz na Kujawach zmuszała do przesiewów plantacji (ponad 2 tys. ha). Bardziej we znaki dawały się także szkodniki: szarek komośnik, mszyce, pchełka i śmietka, rolnice, a także rzadko spotykane dotychczas lenie i koziułki.
Coraz większe zagrożenie stanowi ponadto skośnik buraczak, o czym szerzej napiszemy w oddzielnym artykule. Problemem była także zgnilizna korzeniowa oraz duża presja chwościka burakowego.
Skośnik buraczak (Scrobipalpa ocellatella) został wykryty na kilku stanowiskach na Dolnym Śląsku oraz w Wielkopolsce we wrześniu i w październiku tego roku. Uszkodzenia buraków na Dolnym Śląsku były bardzo duże, większość roślin...
W efekcie, w ocenie związku tegoroczne średnie plony buraka cukrowego będą niższe od ubiegłorocznych o 5%, a względem 2017 r. aż o 17%. - Niska w tym roku jest również polaryzacja, stąd prognozujemy, że produkcja cukru wyniesie najwyżej 2 miliony ton - mówił dyrektor Strachota.
Zarówno dr Zofia Krzyżanowska z ministerstwa rolnictwa, jak i minister rolnictwa Jan K. Ardanowski obiecywał, że będą walczyć o utrzymanie płatności do powierzchni uprawy buraka cukrowego, w nowej perspektywie 2021-2027, ale jak podkreślali nie mają zbyt wielu sojuszników w Unii.
Jest kilka państw, z Niemcami na czele, które sprzeciwiają się utrzymywaniu tej płatności. Tymczasem podejmowanie decyzji oraz zatwierdzanie unijnego budżetu na nową perspektywę finansową przypadnie na okres niemieckiej prezydencji.
- Żeby utrzymać tą płatność będziemy musieli udowodnić, że sektor uprawy buraka cukrowego jest sektorem schyłkowym, który bez dopłat upadnie lub nie będzie w stanie się rozwijać - mówiła dr Krzyżanowska. Jak wskazywała, nie dość, że w przyszłej perspektywie finansowej pieniędzy na rolnictwo będzie mniej, to jeszcze znaczną ich część (ok. 40%) trzeba będzie przeznaczyć na działania pro środowiskowe.