Gospodarz głodził psy na polu. Kobieta zakopała szczeniaki
Policjanci odebrali gospodarzowi zaniedbane, uczepione na polu wśród bel słomy psy. W innym miejscu wydobyli spod ziemi zakopane przez kobietę żywe szczenięta.
Z terenów wiejskich częściej płyną sygnały do stróżów prawa o przestępstwach związanych z utrzymywaniem zwierząt, zarówno tych hodowlanych, jak i uznawanych za domowe. Dwa kolejne przykłady znalazły się w ostatnich raportach stróżów prawa.
Odkryli nielegalne schronisko dla zwierząt
10 sierpnia funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim wspólnie z przedstawicielkami tamtejszego stowarzyszenia "Empatyczni" sprawdzili warunki przetrzymywania psów, które według sygnałów mogły być nieodpowiednie.
"W sąsiedztwie jednego z gospodarstw na terenie gminy Wohyń, w polu przy belach słomy, ujawniono dwa psy uczepione na łańcuchach, bez obroży. Przy zwierzętach brak było pojemników na karmę, ponadto w ustawionych wiaderkach była zanieczyszczona woda, której zwierzęta nie piły. Nie posiadały schronienia od warunków atmosferycznych. 40-letni właściciel czworonogów obecny był w gospodarstwie" - opisuje radzyńska KPP.
Mężczyzna wkrótce ma odpowiadać przed sądem za znęcanie się nad zwierzętami, za co grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Policjanci zostali także powiadomieni, że jedna z mieszkanek gminy Brochów (pow. sochaczewski, woj. mazowieckie) zakopała jednodniowe szczenięta. Natychmiast udali się we wskazane miejsce.
Staruszkowi odebrano zagłodzoną krowę
- Właścicielka zwierząt wyjaśniła, że szczenięta urodziły się dzień wcześniej, a jej nie stać na utrzymanie czterech kolejnych psów, więc postanowiła się ich pozbyć. Początkowo mówiła, iż zabrała je do lasu, ale ostatecznie wskazała prawdziwe miejsce, gdzie zakopała szczeniaki kilka godzin wcześniej - relacjonuje mł. asp. Agnieszka Dzik, oficer prasowy KPP w Sochaczewie.
Na szczęście już podczas usuwania kolejnych warstw ziemi słychać było pisk zwierząt. Okazało się, że cała czwórka żyje, mimo iż spędziła pod ziemią ponad 3 godziny. Weterynarz określił stan maluchów jako dobry.
Właścicielka zwierząt została przesłuchana. W najbliższym czasie usłyszy zarzuty z ustawy o ochronie zwierząt. Szczeniaki i ich matka trafiły pod opiekę innej osoby.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl