Czasy spółdzielni minęły? Rolnicy nie chcą działać razem
- Niechęć do spółdzielni jest w Polsce pokoleniowa. Nie chciałbym, aby ziściło się powiedzenie, że to pokolenie musi umrzeć, żeby w Polsce zakwitła spółdzielczość. I aby władze podejmowały właściwe decyzje - przekonuje poseł Zbigniew Ajchler (PO).
Na poświęconemu rolniczej spółdzielczości posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa polityk wspomniał o swoim członkostwie w Kapitule Konkursu Wielkopolskiego Rolnika Roku.
Gminy zbiednieją przez spółdzielnie? Samorządy nie kryją obaw
- 100 dobrych gospodarzy zapytano - co pan, pani sądzi na temat wspólnego gospodarowania maszynami i produkowania. Aż 98 proc. odpowiedziało, że nie chcą z tym mieć nic wspólnego, bo kołchozy i sowchozy już przerabialiśmy. To jest po prostu horror - opowiadał Ajchler.
Jego zdaniem w Polsce idea spółdzielczości została wypaczona. Zamiast stworzyć mechanizmy i systemy do tworzenia dużych gospodarstw (tak jest na Zachodzie) u nas zaszedł proces odwrotny. Przez to w Polsce przybyło, zamiast ubyć, 60 czy 80 tys. gospodarstw.
Ajchler, który sam kieruje dwoma rolniczymi spółdzielniami uważa, że trzeba zaakceptować te, które nadal funkcjonują. A jest ich jeszcze tylko 400-600 (część w stanie upadłości) z ok. 4 tys. powstałych.
- Tam pracują rodziny. Jest to różny konglomerat. Jedne są zakładami, inne nie. Nie ma znaczenia, że dzisiaj jest rząd PiS, a będzie X czy Y. To jest fundament powodzenia i początek drogi do zaufania rolników na tej dalekiej drodze do osiągnięcia sukcesu – przekonywał poseł PO.
O niechęci do spółdzielczości i współpracy w rolnictwie mówił także poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS). Jego zdaniem zmiana pokoleniowa nie oznacza jednak zmiany mentalności.
Spółdzielnie rolnicze wracają do łask. Polska wzoruje się na Danii
- Następne pokolenie młodych rolników, które wchodzi do rolnictwa, myśli podobnie jak ich ojcowie. Jesteśmy narodem indywidualistów nastawionych na osobisty sukces, na pracę w swoim gospodarstwie, na posiadanie swojego sprzętu, na wykorzystanie swoich możliwości produkcyjnych, a nie na współpracę. To gdzieś głęboko w nas tkwi - wskazywał polityk.
Jest zwolennikiem, by podczas prac nad przepisami dotyczącymi spółdzielczości przekonać rolników, że organizowanie się dla wspólnej działalności gospodarczej może przynieść wiele korzyści.
- Bardzo często na spotkaniach z rolnikami słyszę: Panie, my i tak się pokłócimy, i tak ktoś z nas oszuka pozostałych. Nie ufam moim sąsiadom, którzy mają takie same problemy i prowadzą taką samą produkcję. Prędzej czy później ktoś nas okradnie - cytował poseł gospodarzy.
Według Marcina Martynowskiego, głównego specjalisty ds. spółdzielczości rolniczej w Krajowej Radzie Spółdzielczej, jesteśmy na początku drogi w odbudowie takiej działalności.
- Świadomość jest oczywiście dużo większa niż 10 lat temu. Dziś można bowiem o wszystkim porozmawiać na szkoleniach. A jeszcze przed dekadą co najmniej połowa uczestników nie była nawet przyjazna wykładowcy. Teraz na pewno też się znajdą osoby, które powiedzą, że spółdzielnie to rozwiązanie ze starego systemu - oceniał Martynowski.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś