Cuchnące substancje z Niemiec trafiają na nasze pola

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
06-11-2019,11:15 Aktualizacja: 11-11-2019,12:00
A A A

W Tuplicach (pow. żarski, woj. lubuskie) beczkowozy na "obcych" rejestracjach rozlewały na polach cuchnąca substancję. Mieszkańcy natychmiast zawiadomili służby, które nie pierwszy raz podjęły taką interwencję w regionie.

Tupliczan dziwiły szczególnie niemieckie numery rejestracyjne pojazdów przywożących - jak się domyślali - gnojowicę. Sprawa trafiła do wójt gminy Katarzyny Kromp, która wraz z urzędnikami interweniowała na polu, będącym jak się okazało własnością obywatela Niemiec.

odpady pochodzenia zwierzęcego, utylizacja odpadów, oświęcim, inspekcja weterynaryjna, produkcja zwierzęca

Odpady zwierzęce zwoził do Polski. 135 zarzutów dla przedsiębiorcy

Przedsiębiorca wwoził do Polski pochodzące z Holandii produkty uboczne pochodzenia zwierzęcego przeznaczone do utylizacji. Następnie fałszował dokumenty stwierdzające, że odpady rzeczywiście przekazane zostały do utylizacji. To efekt trwającego...

- Właściciel nie miał stosownych zezwoleń, dlatego zawiadomiliśmy policję o możliwości popełnia przestępstwa związanego z transportem odpadów. Musimy być czujni, bo zwożą nam tu różne śmieci z Niemiec - powiedziała cytowana przez portal naszemiasto.pl.

Oprócz przedstawicieli samorządu na miejscu zjawili się policjanci, funkcjonariusze służby celno-skarbowej oraz przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.

Szef WIOŚ Mirosław Ganecki wyjawił, że na pole przywożone były pofermenty z niemieckiej biogazowni.

- Dzięki natychmiastowej reakcji lokalnej społeczności zostało to wstrzymane, cysterny z tego rodzaju substancjami nigdy już do Polski nie wjadą. Kierowca wiedział, jaki ładunek wiezie, nie miał jednak zezwolenia ministra rolnictwa, zatem traktujemy to jako nielegalny transport. Wprawdzie naszym zdaniem ilość pofermentu, która dostała się do gleby, nie jest groźna, mimo to pobierzemy próbki i zbadamy je na zawartość azotanów. Poza tym nie można sobie samowolnie rozlewać na polach takich substancji, trzeba znać ich parametry - podkreślił na łamach naszegomiasta.pl.

gmina Lubowidz, żuromin, śmieci w gospodarstwie, KPP Żuromin, Tomasz Łopiński

Posesja zasypana śmieciami. Część odpadów była pod ziemią

Policjanci z Żuromina (woj. mazowieckie) w jednym z gospodarstw w gminie Lubowidz namierzyli nielegalne składowisko odpadów. 58-letni właściciel zajmował się przede wszystkim demontażem pojazdów, w tym maszyn rolniczych. Na posesję...

Jak sprawdziliśmy, to nie pierwsza taka interwencja zielonogórskiego WIOŚ w tym roku. W maju działania odbyły się po zgłoszeniu Straży Leśnej o przywożeniu i wysypywaniu na położoną na odludziu prywatną działkę dużych ilości sypkich, mocno pylących substancji.

Podczas kontroli na nieruchomości były dwa tiry, z których właśnie rozładowywano substancję o niemieckiej nazwie "Vorwarmerkalk". W dokumentach przewozowych jako miejsce wysyłki wskazano dużą cementownię odległą o około 700 km.

Mimo zapewnień ze strony firmy o legalności procederu, wszystko (w tym wyniki badań pobranych próbek) wskazywało, że przywożona substancja jest odpadem, który nielegalnie jest zagospodarowywany w Polsce.

Wyjaśnienia z niemieckimi służbami potwierdziły, że to pyły z cementowni, które sprzedawane były jako substancja służąca do kondycjonowania gleb, oficjalnie są odpadem.

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wykluczyła ponadto, by produkt mógł być w Polsce wykorzystywany jako nawóz, środek wspomagający uprawę roślin lub jako środek poprawiający właściwości gleby. Wobec tego nakazano jego uprzątnięcie z działki.

Aktualizacja. Po naszej publikacji, do sprawy na Twitterze odniosła się Agnieszka Borowska, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Środowiska

źródło: naszemiasto.pl

Poleć
Udostępnij