Ardanowski: rolnictwo nie jest kulą u nogi
Rolnictwu potrzebna jest długofalowa, rozsądna polityka, która nie będzie przedmiotem zawirowań - stwierdził nowy minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
- Myślę nie tylko o bieżącym zarządzaniu kryzysami, ale przede wszystkim o tym jak będzie wyglądało polskie rolnictwo za pięć czy dziesięć lat - mówił szef resortu. Podkreślił, że ten sektor nie jest "balastem ani kulą u nogi", ale szansą rozwoju dla gospodarki. Zaznaczył też, że dzięki rolnictwu kraj ma zapewnione bezpieczeństwo żywnościowe.
Samorządy muszą pomóc szacować straty. Minister mówi o obstrukcji
Jego zdaniem Polska powinna być "tygrysem Europy", zwłaszcza jeżeli chodzi o produkcję żywności ekologicznej, tradycyjnej i regionalnej. - Chcę mocno rozwinąć w Polsce rolnictwo ekologiczne - podkreślił.
Zauważył że np. w Austrii, gdzie, podobnie jak w Polsce, funkcjonuje dużo drobnych gospodarstw, ok. 25 proc. powierzchni przeznaczona jest pod uprawy ekologiczne. Tymczasem u nas rolnictwo ekologiczne zajmuje jedynie 3 proc. Minister krytycznie ocenił system dopłat do pseudoekologicznych gospodarstw, które niczego nie produkują. - To trzeba zmienić - powiedział.
Polityk poinformował, że chce zwiększyć możliwość sprzedaży żywności wytwarzanej przez rolników bezpośrednio do konsumentów. Chodzi o to, by gospodarze mogli sprzedawać produkty nie tylko do tzw. końcowego konsumenta, ale też do restauracji, jadłodajni, miejscowych sklepów, agroturystyki.
Powiedział, że w resorcie trwają prace, które mają udrożnić "kanały sprzedaży bezpośrednio przez rolników". Stwierdził, że jak jest wielu pośredników i każdy narzuca marżę, to rolnikowi zostaje tyle, "co kot napłakał".
Ardanowski: wieś oczekuje szczerości i prawdy
Ardanowski zapytany o organizmy genetycznie modyfikowane (GMO), powiedział że jest ich "absolutnym przeciwnikiem". Dodał też, że obowiązujące obecnie przepisy uniemożliwiają prowadzenie upraw genetycznie modyfikowanych.
Zauważył również, że do Polski importuje się wiele komponentów GMO, takich jak np. śruta sojowa. Jest ona wykorzystywana jako składnik pasz, podczas gdy w Polsce istnieje wiele możliwości produkcji białka krajowego. Można je uzyskiwać np. z rzepaku czy roślin bobowatych.
- Nie twierdzę, że śrutę sojową trzeba w całości wyeliminować, ale trzeba być głupcem, by wydawać 4 mld zł na import, zamiast przeznaczyć te pieniądze dla polskich producentów - podkreślił.
Zapytany o budowę płotu przed dzikami wzdłuż wschodniej granicy nowy minister powiedział, że Polska wystąpiła do Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) o opinię czy płot jest skuteczną zaporą przed ASF.
- Nie jestem jego zwolennikiem, ponieważ grubo ponad tysiąc kilometrów zapory - to koszt kilkuset milionów złotych i nie bardzo sobie wyobrażam, jak go poprowadzić wzdłuż Bugu, przez bagna, Puszczę Białowieską - powiedział.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś