Więcej ukraińskich zbóż trafi do UE. Polska sporo straci?
PE przegłosował porozumienie w sprawie przyznania Ukrainie kolejnych koncesji handlowych, które mają wesprzeć tamtejszą gospodarkę. Wśród polskich europosłów nie brak opinii, że rozwiązania te są niekorzystne dla naszego kraju.
- Grupa EPL (Europejska Partia Ludowa) zawsze wspierała wysiłki Ukrainy, teraz nadszedł czas, aby to udowodnić. Przez przyznanie nowych koncesji chcemy wesprzeć przeprowadzanie reform, wzmocnić przedsiębiorstwa i zapewnić niezbędny impuls dla zwiększenia przepływów handlowych - podkreślił Jarosław Wałęsa, który w Komisji Handlu Międzynarodowego odpowiada za politykę handlową UE i Ukrainy.
Ukraina sprzeda najmniej rzepaku od trzech lat
Porozumienie w sprawie kształtu rozporządzenia przewiduje zwiększenie bezcłowej sprzedaży określonych ukraińskich produktów rolnych oraz zniesienie ceł dla określonych produktów przemysłowych. Chodzi m.in. o pszenicę, kukurydzę, jęczmień, przetwory z pomidorów, miód oraz mocznik.
Nowe koncesje handlowe zostały przyjęte 566 głosami za, przy 96 głosach przeciw oraz 28 wstrzymujących się.
Nasi rolnicy oraz niektórzy europosłowie wskazywali, że propozycja KE o przyznaniu Ukrainie dodatkowych bezcłowych kontyngentów idzie zbyt daleko, bo może negatywnie wpłynąć na ceny produktów w krajach sąsiadujących z Ukrainą, w tym w szczególności w Polsce.
- To niekorzystne szczególnie dla Polski, bo my jesteśmy wrotami, przez które te produkty będą trafiały do UE. To niekorzystne dla naszych rolników, bo wiemy, jak duże są gospodarstwa zbożowe na Ukrainie. To nie służy naszym interesom - powiedział europoseł PSL Czesław Siekierski, szef komisji rolnictwa PE.
Kontyngent na kukurydzę z Ukrainy już wyczerpany
Jak podkreślił, powinniśmy pomagać Ukrainie, ale w inny sposób, bo z kontyngentów skorzysta tylko kilku ukraińskich oligarchów. - KE, nie mając innych pomysłów, by nie naruszyć relacji z Putinem, tworzy formę pozoru pomocy, dając wsparcie dla Ukrainy - ocenił Siekierski.
Europosłom nie udało się wprawdzie wykreślić m.in. pszenicy, czy przetworzonych pomidorów z listy produktów objętych dodatkowymi bezcłowymi kontyngentami, ale ich ilości są mniejsze niż chciała KE.
Z zestawienia PE wynika, że roczna dodatkowa kwota określająca ilość pomidorów została zredukowana z 5 tys. do 3 tys. ton rocznie, kwota dla pszenicy została zmniejszona ze 100 tys. do 65 tys. ton, kwota dla kukurydzy z 650 tys. do 625 tys. ton, kwota dla jęczmienia z 350 tys. do 325 tys. ton. Mocznik, używany do produkcji nawozów, nie otrzymał preferencji innych niż te już zawarte w umowie dotyczącej Pogłębionej i Kompleksowej Strefy Wolnego Handlu (DCFTA).
Unia jeszcze szerzej otworzy się na towary z Ukrainy
Siekierski przyznaje, że nie są to duże ilości, które mogłyby zachwiać sytuacją na rynkach unijnych, ale mogą być problematyczne z punktu widzenia producentów w południowo-wschodniej Polsce.
UE zdecydowała, że przedstawiciele producentów i przemysłu, nie tylko państwa członkowskie, będą mogli wnioskować o przeprowadzenie badań dotyczących mechanizmów ochrony producentów w UE. Walka z korupcją ma się stać warunkiem przyznania preferencji eksportowych Ukrainie.
Porozumienie przewiduje również pełne usunięcie ceł przywozowych na określone produkty przemysłowe, jak nawozy, barwniki, pigmenty i inne substancje barwiące, obuwie, miedź, aluminium, a także sprzęt telewizyjny i do zapisu dźwięku.
Unia jest największym partnerem handlowym Ukrainy, podczas gdy handel z Ukrainą to zaledwie 0,8 proc. obrotów UE.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś