Rolnicy rezygnują z hodowli owiec i kóz
Tradycyjne hodowle owiec odchodzą w przeszłość na Półwyspie Iberyjskim; profesją pasterza para się w tej części Europy coraz mniej osób. Właścicielom stad coraz bardziej doskwierają zmiany klimatyczne i przepisy prawne.
Antonio Lalanda z okolic położonego w pobliżu portugalsko-hiszpańskiej granicy Castelo Branco, właściciel kilkuset owiec, przyznaje, że zamierza zrezygnować z hodowli.
- Już od dłuższego czasu poszukuję nabywcy na moje stado, ale nie jest to łatwe zadanie. Na jesieni miałem potencjalnego kupca, ale na kilka dni przed planowaną transakcją wycofał się - powiedział PAP 70-letni portugalski hodowca.
Owce i kozy w centrum Warszawy
- Nie tak dawno jeden z nielicznych odbiorców mleka z regionu wydłużył zapłatę za towar o ponad rok. Zmęczony czekaniem na pieniądze wniosłem sprawę do sądu. Ten przyznał mi rację dopiero po trwającym kilka lat procesie - wyznaje Lalanda, jeden z nielicznych hodowców owiec w rejonie miasta Castelo Branco.
Pochodzący z regionu Beiry ekonomista Miguel Monteiro przyznaje, że warunki do hodowli owiec i kóz są dziś na tyle niekorzystne dla pasterzy, że porzucają oni pielęgnowaną od pokoleń rodzinną profesję.
- Zarówno w Portugalii, jak i w sąsiedniej Hiszpanii szybko kurczy się grono tradycyjnych hodowli pasterskich. Wielu z nich rezygnuje z wypasu owiec na rzecz prowadzenia działalności agroturystycznej. Pasterstwo jest coraz mniej opłacalne - powiedział PAP Monteiro, według którego w Hiszpanii jest dziś kilkadziesiąt tysięcy, a w Portugalii kilkanaście tysięcy pasterzy.
W Bieszczadach i Beskidzie Niskim zakończył się redyk owiec
Garcia-Doroy twierdzi, że pasterstwo może być też antidotum na wysokie bezrobocie wśród hiszpańskiej młodzieży. - Dla wielu młodych ludzi hodowla kóz czy owiec mogłaby być wyborem na całe życie. Dlatego należy ich przygotować jak najlepiej do wykonywania tej profesji - zaznaczył ekspert.
Promotor kursów dla pasterzy zachęca m.in. hodowców do podnoszenia zyskowności swojej profesji poprzez produkcję i sprzedaż nabiału. Na rozwijanej przez siebie stronie internetowej radzi on pasterzom, jak sprzedawać za pośrednictwem sieci tradycyjnie wykonane sery.
Eksperci branży gastronomicznej sugerują zaś, by koncentrować się na walorach nabiału i mięsa zwierząt wypasanych na czystych, naturalnych terenach. Alberto Macebo, rzeźnik zatrudniony w sklepie mięsnym usytuowanym przy madryckiej operze, wskazuje na nasilającą się w Hiszpanii modę na konsumpcję produktów ekologicznych.
Leśnicy apelują o ostrożność. Wygłodniała wataha atakuje owce
Poważnym problemem dla iberyjskich pasterzy są występujące od kilku lat niedobory wody. Susza była szczególnie dotkliwa w 2017 r. W Portugalii objęła ona blisko 90 proc. powierzchni kraju, a w niektórych rejonach konieczne było dowożenie wody pitnej przez straż pożarną. Z powodu suszy padły wówczas tysiące owiec.
Miguel Monteiro wskazuje, że w ostatnich latach przez suszę zmniejsza się w Portugalii także obszar uprawy zbóż oraz szybko wzrasta liczba ofert sprzedaży bydła.
- Pomimo uruchomionych w ub.r. linii kredytowych dla rolników, których gospodarstwa dotknęła susza, sektor domaga się od rządu kolejnych inicjatyw, w tym uruchomienia szybkich dostaw wody do obszarów oddalonych od tam rzecznych - wyjaśnił Monteiro.
Ukradli owce warte 3 tysiące złotych
- Kilkakrotnie już ogień omal nie spalił mojego gospodarstwa. Kilka lat temu żywioł pochłonął moją plantację oliwek - wspomina Antonio Lalanda.
Tymczasem w okolicach Castelo Branco oraz w kilku innych miejscach Portugalii zakładane są hodowle kóz, które, żywiąc się trawą, obniżają możliwość przedostawania się ognia z jednego zespołu leśnego na drugi.
Rządowy projekt Portugalczyków, zatytułowany "Kozy strażaczki", dotarł już do aglomeracji madryckiej. Podczas tegorocznej jesieni władze hiszpańskiej stolicy uruchomiły pilotażową akcję na terenie liczącego ponad 1,7 tys. hektarów parku Casa de Campo.
Antonio Lalanda z ironią traktuje angażowanie kóz do walki z ogniem. Za głównego winowajcę licznych na Półwyspie Iberyjskim pożarów uważa człowieka. Przyznaje, że słyszał już o grupach przestępczych opłacanych przez nabywców drewna pochodzącego z pożarów, które trafia na rynek po znacznie zaniżonej cenie. Produkt ten jest wciąż wartościowy dla przemysłu.
Wilki są coraz bardziej zuchwałe. Zagryzły wyjątkowe owce
Portugalski rolnik zapewnia, że po sprzedaży swojego stada odpocznie od pracy w rolnictwie. Być może na dłużej odwiedzi rodzinę w mieście, a może i sam w nim osiądzie. - Nigdy nie byłem na urlopie, bo owce nie mają urlopu - wyjaśnia.
Na święta i Nowy Rok życzy sobie przede wszystkim zdrowia, mocno nadszarpniętego w ostatnim czasie, a także dowartościowania zawodu pasterza. Cieszy się, że w czytanych podczas Świąt fragmentach Ewangelii będzie mowa właśnie o jego profesji.
- Dziś przydałoby się trochę więcej szacunku dla naszego zawodu. Minęło tyle lat, a pasterze tak jak w czasach Bożego Narodzenia wciąż są biedni i marginalizowani w społeczeństwie. Takim jednak ludziom w pierwszej kolejności została ogłoszona wiadomość o narodzeniu Jezusa - dodał portugalski pasterz.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś