Protestujący rolnicy ustawili 5500 "gumiaków" przed parlamentem Walii. Im też chcą wcisnąć "zielony ład"
5500 kaloszy symbolizujących 5500 miejsc pracy, które zostaną utracone na wsi, ustawili w środę przed siedzibą parlamentu Walii tamtejsi rolnicy w kolejnym proteście przeciw proponowanym nowym zasadom przyznawania subsydiów rolnych.
Walia jest jedyną częścią Zjednoczonego Królestwa, w której trwają - już od kilku tygodni - protesty rolników. Głównym powodem ich niezadowolenia jest przedstawiony przez walijski rząd do konsultacji Plan Zrównoważonego Rolnictwa (SFS) - nowy plan subsydiów rolnych, kładący znacznie większy nacisk na środowisko i mający wejść w życie w przyszłym roku. W czwartek kończą się konsultacje na temat SFS.
Zgodnie z planem, aby uzyskać dopłaty, rolnicy mieliby zobowiązać się do to tego, że na 10 proc. posiadanej przez nich ziemi będą rosły drzewa, a kolejne 10 proc. przeznaczone będzie na siedliska dzikiej przyrody.
Hiszpania. Starcia protestujących rolników z żandarmerią
Ocena skutków ekonomicznych opublikowana wraz z tym planem sugeruje, że doprowadzi to do zmniejszenia liczby zwierząt gospodarskich o 10,8 proc. i zmniejszenia zapotrzebowania na siłę roboczą w walijskich gospodarstwach rolnych o 11 proc. Według NFU Cymru, walijskiej gałęzi głównej brytyjskiej organizacji rolników, która była organizatorem środowego protestu, przełoży się to na utratę zatrudnienia przez 5,5 tys. osób.
Zwolennicy programu twierdzą, że jego zasady są bardziej elastyczne niż się wydaje - i że są niezbędne, aby pomóc Walii w walce ze zmianami klimatu i niszczeniem środowiska, np. pola wykorzystywane do wypasu zwierząt gospodarskich mogą być uznawane za siedliska dzikiej przyrody, jeśli mają zróżnicowane rodzaje traw i dzikich kwiatów, a rodzime drzewa lub lasy w gospodarstwach rolnych mogą jednocześnie spełniać oba wymogi.
Protestujący rolnicy mówią jednak, że dla niektórych z nich oznaczałoby to faktyczną utratę jednej piątej ziemi rolnej, na co nie mogą sobie pozwolić, zwłaszcza że zmagają się równocześnie z rosnącymi kosztami produkcji. Wskazują, że pomiędzy rokiem finansowym 2021/22 a 2022/23 wzrosły one o 15 proc. Zwracają też uwagę, że SFS nakładać będzie na nich znaczące wymogi biurokratyczne, co tym bardziej będzie ich odciągać od uprawy roli.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl