Ministrowie osiągnęli kompromis w sprawie produkcji ekologicznej
Unijni ministrowie rolnictwa osiągnęli w Luksemburgu porozumienie w sprawie przepisów dla produkcji ekologicznej. Mają one uprościć system oraz przyczynić się do wzrostu tego sektora, którego produkcja w ostatnim 10-leciu w UE zwiększyła się czterokrotnie.
- To daje możliwość szybkiego przystąpienia do negocjacji z PE, rozpoczęcia trilogów (rozmów trójstronnych prezydencji UE, Parlamentu i Komisji - PAP) we wrześniu i zakończenia prac pod koniec roku - ocenił wypracowane przez państwa członkowskie porozumienie komisarz ds. rolnictwa Phil Hogan.
- Jestem zadowolony z rezultatu, został zachowany cel - utrzymanie integralności sektora produkcji organicznej, odznaczającego się wzrostem 9 proc. rocznie - dodał.
Ekologiczna żywność z Polski trafi do Japonii, Singapuru i USA
Marek Sawicki, minister rolnictwa poinformował, że Polska poparła wypracowany kompromis. - Po długich dyskusjach osiągnięto kompromis, choć nie stuprocentowy. Polska bardzo mocno podnosiła kwestię konieczności uproszczenia procedur i zmniejszenia obciążeń dla rolników - powiedział.
Jak wyjaśnił, proponował w trakcie dyskusji, by w przypadku braku uchybień u producenta żywności ekologicznej nie przeprowadzano kolejnych kontroli przez trzy lata. Ostatecznie przyjęto kompromisowe rozwiązanie, by okres wolny od kontroli wynosił 2,5 roku. - Wydaje się, że to i tak dużo lepsza propozycja niż pierwotna, zakładająca coroczne kontrole - dodał Sawicki.
Wiele państw członkowskich opowiadało się za corocznymi kontrolami, gdyż uważały, że ich ograniczenie byłoby negatywnym sygnałem dla konsumenta.
Sawicki przekazał też, że wprowadzono okresy przejściowe do końca 2020 r., jeśli chodzi o pozostałości środków niedozwolonych w produktach ekologicznych. Państwa członkowskie miały różne podejście do tej sprawy.
Niektóre kraje, jak Belgia czy Hiszpania, chciały takich limitów, gdyż mają je w swoich krajowych systemach. Po przekroczeniu limitu następuje w tych krajach cofnięcie certyfikatu.
Inne państwa opowiadały się natomiast nie za limitami, ale metodologią, która badałaby źródło zanieczyszczeń. Zwyciężyło podejście kładące nacisk na cały proces produkcji, a nie tylko na produkt końcowy. Obecny zapis wskazuje, że państwa mogą stosować bardziej restrykcyjne przepisy w tym zakresie do końca 2020 roku, ale nie może to wpłynąć na wewnątrzunijny przepływ towarów, co jest korzystne dla Polski.
Polsce zależało także na możliwości odstępstw, np. dla nasion ekologicznych, i takie odstępstwa znalazły się w tekście przyjętym przez unijnych ministrów.
Sawicki przyznał, że nie udało się spełnić wszystkich polskich postulatów, np. w sprawie oznaczeń GMO. - Komisja Europejska proponuje, by wszystkie produkty ekologiczne miały takie oznaczenia (jako wolne od GMO - PAP). W mojej ocenie to zbędna biurokracja - dodał.
Minister liczy jednak na to, że w trakcie negocjacji z Parlamentem Europejskim przepisy zostaną jeszcze dopracowane i zmniejszone zostaną wynikające z nich obciążenia dla rolników.
- Wiemy doskonale, że zapotrzebowanie na produkty ekologiczne rośnie w Europie i na świecie. Polska, z racji swojego potencjału w kwestii jakości środowiska naturalnego, jest krajem, który może tę produkcję znacząco zwiększyć - zwrócił uwagę Sawicki.
Rolnictwo ekologiczne wciąż dzieli ministrów
Propozycja zatwierdzona przez ministrów UE zawiera szereg zmian w systemie rolnictwa ekologicznego, jak np. dotyczące produkcji mieszanej czy systemu kontroli. Wiele państw chciało zachowania w systemie wyjątków pozwalających na "mieszane" gospodarstwa, bo, jak motywowały, rezygnacja z nich uczyniłaby tę produkcję niemożliwą.
Różne punkty widzenia prezentowały kraje członkowskie w odniesieniu do okresów przejściowych dla systemu równoważności produktów importowanych z krajów trzecich. Mimo że większość państw zgadzała się z potrzebą, by kraje trzecie musiały stosować reguły unijne, jeśli chcą produkować na rynek UE, niektórzy ministrowie zwracali uwagę, że np. biedniejsze kraje trzecie mają inną infrastrukturę.
Ministrowie zgodzili się na import z krajów trzecich według obecnych zasad do końca 2022 r., jeśli przewidują to aktualne umowy handlowe. Nowe powinny natomiast spełniać te same zasady jak w UE, przy poszanowaniu uwarunkowań lokalnych w krajach objętych unijną polityką rozwojową.