Branża obawia się konsekwencji nowelizacji ustawy o OZE
Sejm przyjął poprawki Senatu wprowadzone do nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii i dokument czeka już tylko na podpis prezydenta. Opozycja i część ekspertów nazywają nowe przepisy antyprosumenckimi.
Chodzi o brak mechanizmu taryf gwarantowanych, który miał umożliwić rozwój przydomowych mikroinstalacji. To uderza nie tylko w osoby mniej zamożne, które chciałyby w taki sposób wytwarzać energię, lecz także w krajowe firmy, które produkują urządzenia dla mikroenergetyki - podkreślają przedstawiciele Greenpeace.
Sejm przyjął poprawki Senatu do ustawy o OZE
- Te firmy miałyby szansę rozwinąć się i konkurować na europejskich i światowych rynkach. Niestety, nie ma rynku wewnętrznego, nie ma też popytu na ich urządzenia w kraju z powodu braku odpowiedniego systemu wsparcia. Przedstawiciele przemysłu nie wiedzą, co robić, są w sytuacji bardzo niestabilnej - alarmuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Anna Ogniewska z Fundacji Greenpeace Polska.
W ubiegłym roku w ustawie o OZE znalazła się propozycja mechanizmu taryf gwarantowanych, czyli wsparcia dla najmniejszych producentów energii, które miało wyrównywać szanse mniej i bardziej zamożnych rodzin na zakup mikroinstalacji (źródeł mocy do 40 kW).
Mechanizm w przyjętej właśnie przez Sejm nowelizacji został zastąpiony tzw. opustem. Za każdą kilowatogodzinę wprowadzoną do sieci prosument dostawać będzie rabat na kupowaną energię. Zdaniem ekspertów Greenpeace i Instytutu Energetyki Odnawialnej przyjęty system rozliczeń nie jest dla opłacalny dla przeciętnego prosumenta i będzie faworyzował osoby zamożne.
Już wiadomo, kto zyska, a kto straci na nowej ustawie o OZE
Ogniewska podkreśla, że na nowych przepisach i związanej z nimi niepewności co do dalszego rozwoju straci także polski przemysł związany z OZE, szczególnie w segmencie małych i średnich mikroinstalacji. Regulacje działają natomiast na korzyść dużych koncernów energetycznych.
- To jest niekonsekwencja, ponieważ wielokrotnie słyszymy ze strony decydentów, że chcemy się rozwijać w kierunku konkurencyjności i innowacyjności, a nie prostej montowni. Tymczasem nie dajemy szans polskiemu przemysłowi produkcji urządzeń na rzecz OZE. Gorzej, mówi się, że te urządzenia są importowane, chociaż mamy firmy, które mogłyby się rozwijać - mówi Ogniewska.
IEO szacuje, że w przypadku ambitnej strategii rozwoju zielonej energetyki w kraju mogłoby powstać blisko 70 tys. nowych miejsc pracy.
- Przede wszystkim powinno się wrócić do systemu taryf gwarantowanych dla mikroinstalacji i rozszerzyć go na wszystkich użytkowników. Umożliwić firmom, osobom indywidualnym oraz samorządom korzystanie z systemu wsparcia. Należy także dywersyfikować pomoc dla większych źródeł, a nie tylko stawiać na duże koncerny i instalacje - przekonuje na koniec przedstawicielka z Fundacji Greenpeace.
Znowelizowana ustawa o OZE ma wejść w życie 1 lipca.