Wejście w życie ustawy o OZE powinno przyspieszyć inwestycje w energetykę wiatrową.
Zwroty z inwestycji są wysokie i długoterminowe. Żywotność turbin to bowiem co najmniej ćwierć wieku, a inwestorzy są jej współwłaścicielami. Dodatkowo system aukcyjny gwarantuje cenę energii przez 15 lat.
Banki wchodzą w finansowanie
- W związku z tym banki dużo chętniej podchodzą do finansowania inwestycji, a przedsiębiorcy mogą być pewni tego, że przez cały okres wsparcia inwestycja jest niezależna od sytuacji na rynkach, wahań ceny energii, bo mamy ją zagwarantowaną na cały okres kredytowania - przekonuje Maciej Korecki.
Z kolei Wojciech Sztuba podkreśla, że w tym obszarze można spodziewać się dużej konkurencji. Żeby wystartować w aukcji, projekt musi przejść etap prekwalifikacji, czyli oceny formalnej dokonywanej przez prezesa URE.
Wniosek o wydanie zaświadczenia uprawniającego do udziału w aukcji po takiej procedurze może złożyć producent, który ma już gotowy projekt z pozwoleniem na budowę farmy wiatrowej oraz przyłącza do sieci energetycznej.
- Szacujemy, że do pierwszej aukcji w koszyku niestabilnych OZE do 4 tys. godzin staną duże projekty wiatrowe, czyli te powyżej 1 MW. Pula projektów małych, czyli tych do 1 MW też stwarza ciekawe możliwości inwestycyjne, także dla źródeł wiatrowych takiej mocy, które już są oferowane na rynku. Przetarg na prawie 200 MW mocy zainstalowanej w projektach do 1 MW wydaje się bardzo pojemny. Niewykluczone, że pierwsza aukcja nie pozwoli w całości wyczerpać tej puli. Wówczas powinna zostać w krótkim czasie rozpisana uzupełniająca - mówi partner zarządzający TPA Horwath Poland.
Branża cztery lata czekała na wejście w życie nowej ustawy o OZE. W ostatnich miesiącach w związku ze zbliżającym się końcem wsparcia w ramach systemu zielonych certyfikatów rynek inwestycyjny związany z projektami energetyki wiatrowej praktycznie zamarł.
- Możemy założyć, że po pierwszej aukcji rynek stanie ponownie na nogi. Jeżeli w finalnych rozporządzeniach wykonawczych utrzymają się parametry zaproponowane w opublikowanym niedawno projekcie, to czeka nas powrót do sytuacji z lat, kiedy przyłączano powyżej 600 MW mocy wiatrowych rocznie - kończy Wojciech Sztuba.