Czesi mądrzejsi od nas w maku
Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia wyraźnie pokazują dominację czeskiego maku w naszych sklepach. I nie jest on taki tani.
Za ćwierć kilograma w jednej z największych sieci handlowych trzeba zapłacić 2,99 zł, czyli prawie 12 zł za kilogram.
Podobno jeśli chodzi o konkurencyjność w produkcji żywności, to bijemy na głowę Czechów, dlatego chwytają się argumentów poniżej pasa, aby bronić się przed naszymi produktami (dokładna kontrola tylko polskiej żywności).
Tymczasem przez głupie przepisy od wielu lat sami otwieramy im nasz rynek. Skutecznie ograniczamy bowiem uprawę naszego maku, w której byliśmy potęgą i było to dodatkowe źródło dochodu dla małych gospodarstw.
Dlaczego tak się stało? W naszym kraju praktycznie jest niemożliwa uprawa maku wysokomorfinowego, a tylko o śladowej zawartości morfiny, która i tak wymaga zezwolenia.
Tymczasem Czesi uprawiają odmiany morfinowe, których słoma jest przeznaczana do przerobu w zakładach farmaceutycznych i dochód z jej sprzedaży pokrywa koszty uprawy.
Pieniądze uzyskane ze zbytu nasion stanowią czysty zysk, poza tym robią to na dużych areałach, co dodatkowo obniża koszty.
Ciekawostką jest fakt, ze jakoś nikomu nie przeszkadza że importowane nasiona maku nie są pozbawione zdolności kiełkowania.