Gruber Mandam KUS w teście RPT
Litera na końcu nazwy modelu informuje o zastosowanej ochronie zębów przed przeciążeniem. Agregat KUS 2,2 S legitymuje się automatycznym mechanicznym bezpiecznikiem w postaci sprężyny spiralnej. Dostępny jest wariant jedno- i dwuelementowy. Za ten drugi trzeba dopłacić. Dostarczony do sprawdzianu kultywator wyposażony był w opcjonalną podwójną sprężynę. To rozwiązanie na cięższe gleby. W warunkach naszego testu wystarczyłyby pojedyncze bezpieczniki.
Wał łąkowy Mandam z nożami
Gwintowane końcówki goleni sprężyn pozwalają na bezstopniową regulację ich wstępnego naciągu, a zarazem siły wyzwalającej. Czynność tą wykonujemy oczywiście indywidualnie dla każdego zęba. Co ciekawe, producent w instrukcji obsługi nawet nie wspomina o tej możliwości. Na gleby ze sporadycznie pojawiającymi się kamieniami oferowany jest kultywator z zębami zaopatrzonymi w śruby ścinane.
Pochwała firmie Mandam należy się za duży prześwit pod ramą wynoszący 80 cm. Nasze warunki nie były szczególnie wymagające dla KUS-a. Usłane resztkami po pszenicy ściernisko mieszaliśmy na głębokość 8-10 cm. Według nas agregat nie powinien się jednak zapchać także w mniej sprzyjających okolicznościach.
Producent podaje, że maksymalna dopuszczalna głębokość pracy KUS-a to 15 cm. Regulacja tego parametru tradycyjnie jest związana ze zmianą położenia wału doprawiającego względem zębów. Wał przymocowany jest do ramy przegubowo poprzez śruby.
Końcówki jego ramion wsporczych mają nawiercone po trzy otwory. Dzięki nim możemy zmieniać odległość wału doprawiającego od pozostałych elementów roboczych. Fabrycznie ustawiony jest zawsze najkrótszy dystans, który przy naszym zadaniu w zupełności zdawał egzamin.
Więcej przeczytasz w RPT 2/2016 - ZAPRENUMERUJ