Świński dołek cenowy trwa. Sytuacja jest dramatyczna
Ceny świń w Niemczech w ostatnim notowaniu VEZG z 12 stycznia pozostały na dotychczasowym poziomie. Zakłady mięsne wciąż płacą za tuczniki 1,23 euro za kg w wadze bitej ciepłej (wbc).
Cena tuczników w Niemczech w przeliczeniu na polską walutę po kursie NBP z 12 stycznia (4,5332) daje 5,57 zł za kg.
- Na rynku możemy zaobserwować w końcu ruch. Mała giełda niemiecka zaczęła notować handel, raz lepszy, raz gorszy, ale jednak zawsze. Nie przekłada się to niestety na notowania cen, które jak zaczarowane tkwią kolejny tydzień na tym samym poziomie - mówi Bartosz Czarniak, Wiceprezes Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.
Zakłady mięsne w Polsce również nie oferują wyraźnie wyższych cen, choć jak wskazuje Czarniak, notowania powoli rosną.
Hodowcy świń wyczerpali limit pomocy w związku z ASF
- W oficjalnych cennikach stawki wzrosły średnio o około 10 groszy i oscylują w okolicach 5,80 zł za kg w klasie E, choć są także zakłady, które zdecydowały się płacić więcej - mówi Bartosz Czarniak.
Hodowcy i producenci świń niezmiennie jednak borykają się z bardzo wysokimi kosztami produkcji. Drogie są komponenty paszowe oraz zboża, które dodatkowo stają się towarem deficytowym, co zmusza kolejne osoby do likwidacji lub zawieszenia produkcji.
- Po raz kolejny powtórzę, że w zdecydowanie lepszej sytuacji znajdują się rolnicy na zachodzie Europy, którzy są nie tylko producentami, ale i współwłaścicielami zakładów mięsnych. Na przykład w Danii ponad 90% ubijanych świń jest przetwarzanych w zakładach, których właścicielami są właśnie rolnicy, dzięki czemu nie odczuwają oni aż tak obecnego kryzysu - mówi Bartosz Czarniak.
Zdaniem Czarniaka ten rok już teraz można określić mianem straconego dla hodowców świń. Co prawda analitycy prognozują wzrosty cen tuczników, jednak stawki za paszę skutecznie ograniczają możliwość zarobku.
Eksport wieprzowiny z UE spadł
- Stawki jakie osiągniemy w tym roku pozwolą wytrwałym na utrzymanie stad, jednak mało prawdopodobne, aby pozwoliły one odrobić te zeszłoroczne. To co może zmienić światowy rynek to ASF który nie raz pokazał, że potrafi się przemieszczać na wielkie odległości i paraliżować eksport nawet u największych graczy - mówi Bartosz Czarniak.
ASF we Włoszech
Wirus ASF w ostatnim tygodniu pojawił się we Włoszech. Służby weterynaryjne wykryły przypadki tej choroby na północy kraju ponad 800 kilometrów od najbliższych niemieckich co wskazuje, że z dużym prawdopodobieństwem odpowiedzialny za tę sytuację jest człowiek.
- Przypadek ten pokazuje, że w walce z ASF musimy patrzeć wielotorowo. Istotne jest zarówno ograniczenie wektora przyrodniczego jakim jest dzik, jak i wzmożone kontrole wśród transportu czy turystyki, które bardzo szybko mogą transmitować tę chorobę na całkowicie nowe tereny - mówi Bartosz Czarniak i dodaje:
- Ostatnio w Internecie krąży filmik z parkingu autostradowego, gdzie z samochodu transportującego padlinę wyciekają płyny pochodzące z utylizowanych zwierząt. Taka sytuacja jest niedopuszczalna i po raz kolejny wskazuje na niewystarczającą kontrolę weterynaryjną w tym zakresie, a która jest niedofinansowana na odpowiednim poziomie, przez co nie jest w stanie całkowicie wypełniać swoich zadań.