Brakuje pieniędzy na walkę z ASF
Gminy, na terenie których są wykrywane kolejne ogniska afrykańskiego pomoru świń nie mają środków na walkę ze śmiertelnie groźnym dla trzody chlewnej wirusem.
Pieniądze są potrzebne przede wszystkim na kompleksowe zapobieganie rozprzestrzenianiu się choroby. Zgodnie z prawem, samorządy muszą zabezpieczyć zagrożony teren stosując m.in. maty nasączone specjalną substancją, które są układane na drogach dojazdowych.
Wykryto 16. w kraju ognisko ASF u świń
Kłopot w tym, że samorządy gmin, w których wprowadzono restrykcje związane ze zwalczaniem choroby, skarżą się, iż nie mają w pełni zabezpieczonych środków na ten cel - informuje Polskie Radio Lublin. Problem dotyczy nie tylko województwa lubelskiego, ale również mazowieckiego i podlaskiego.
- Funkcjonuje u nas sześć posterunków. Musimy zapłacić obsadzającym je strażakom. Do tego dochodzą koszty paliwa i oświetlenia tych miejsc. Na każdym posterunku są dwie osoby, które co godzinę wstrzymują ruch, polewają środkiem dezynfekującym maty i je poprawiają. Gdybyśmy podliczyli wszystkie koszty, sięgają one 200-210 tys. zł - mówi Radiu Lublin wójt gminy Leśna Podlaska, Paweł Kazimierski.
PSL i PO: katastrofa u bram Polski, a Jurgiel śpi
Lubelski Urząd Wojewódzki zapewnia, że gminy mogą liczyć na pomoc. Żeby jednak otrzymać refundację całości lub części poniesionych wydatków, niezbędne jest złożenie odpowiedniego wniosku.
A co z rolnikami, w których gospodarstwach wykryto ASF? W przypadku stwierdzenia ogniska afrykańskiego pomoru świń i likwidacji stada, właściciel otrzymuje stuprocentowe odszkodowanie.