Bioasekuracja nie musi oznaczać likwidacji małych hodowli świń
Wprowadzenie zasad bioasekuracji w gospodarstwie rolnym nie musi być kosztowne - uważa prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz. Jego zdaniem małe gospodarstwa powinny jednak dostać w tym zakresie pomoc ze strony państwa.
W końcu lutego wejdą w życie zaostrzone zasady bioasekuracji, które będą obowiązywały w całym kraju. Nowe przepisy przewidują możliwość likwidacji chowu świń z nakazu powiatowego lekarza weterynarii, jeżeli rolnik nie będzie chciał lub mógł zabezpieczyć gospodarstwo przez wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF).
ASF może zrujnować hodowców świń. Bioasekuracja w całym kraju
Szef Izb Rolniczych uważa, że bioasekuracja nie musi oznaczać likwidacji chowu w małych gospodarstwach.
- Nie należy straszyć ludzi z małych gospodarstw, że koszty bioasekuracji są ogromne, że rolnik nie jest ich w stanie spełnić - mówił Szmulewicz na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami.
Jego zdaniem nie jest to takie trudne. Zauważył, że większość małych gospodarstw jest ogrodzonych i jeżeli rolnik będzie miał świadomość, że na teren gospodarstwa nie może wejść dzikie zwierzę, że do chlewni nie można wpuszczać przypadkowych osób i odżywiać świń zielonkami z pola itp. to jest w stanie spełnić wymagania. Z drugiej strony nie może być tak, żeby jakiś rolnik nie będzie liczył się z nakazami, bo może zaszkodzić innym hodowcom - argumentował.
Epidemia ASF. Wzywają do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej
Prezes Izb Rolniczych zauważył, że chów świń jest ważną gałęzią produkcji, także dla małych gospodarstw, bo jest to często podstawa utrzymania rodziny, zwierzęta tam głównie przeznaczane są na własne potrzeby.
Szmulewicz, oceniając dotychczasową walkę z ASF, stwierdził, że popełniono kilka błędów, które mogły wynikać np. z braku doświadczenia czy niewiedzy. Np. przez rok obowiązywał zakaz odstrzału dzików, co spowodowało istotny wzrost ich populacji.
Obecnie dużo więcej uwagi przykłada się do odnajdywania padłych dzików, bo są one źródłem rozszerzania się choroby.
Mały błąd wystarczy. Łatwo "wnieść" ASF do gospodarstwa
Prezes KRiR zaznaczył, że na razie ASF dotyka głównie dzików, ale faktycznie gdyby wirus pojawił się w dużych hodowlach trzody chlewnej, byłby to ogromny problem gospodarczy, nie tylko dla rolników, ale dla całego społeczeństwa.
Zaznaczył, że dla rolników jest ważne, by uzyskać poparcie w Komisji Europejskiej w sprawie uznania ASF jako choroby u dzików tj. oddzielić ją od choroby u świń. Tak jest w przypadku grypy ptaków. Znalezienie chorego ptaka z wirusem ptasiej grypy nie zamyka handlu drobiem z innymi krajami. Natomiast pojawienie się ASF wyklucza kraj z handlu z wieloma odbiorcami (np. z krajami spoza Unii).
- Książki warte polecenia: Sygnały świń