Weterynaria przesadza w kontrolach? Jedna drewniana belka i koniec hodowli
Czy służby weterynaryjne są nadgorliwe i przesadzają podczas inspekcji gospodarstw rolnych? Tak zasugerował nawet szef sejmowej komisji rolnictwa, a wiceminister zapowiedział rozmowy w tej sprawie.
Podczas jednego z posiedzeń sejmowej komisji rolnictwa, poświęconego tuczowi nakładczemu Andrzej Waszczuk, przedstawiciel Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych Polski Związek Rolny zarzucił resortowi mocowanie się ze "słabymi" przy jednoczesnej słabości wobec "dużych" podmiotów rolnych.
Lekarze weterynarii odstąpią od pracy? Chodzi o wynagrodzenia
- Ministerstwo nie ma wiedzy, jaka jest skala produkcji w tuczu nakładczym, ale jego przedstawiciele wiedzą, jaki mają rynek. Wiedzą, bo jest spis powszechny. Wiedzą, ile mają i, ile jeszcze mogą pociągnąć z rolników. Kiedy zdobędą rynek? Czy już jest zdobyty? Sądzę, że jest na granicy, ale od sierpnia 60-70 proc. sztuk będzie w tuczu nakładczym. Dzisiaj chlewnie są puste. Rolnicy sprzedadzą zboże na pierwsze zobowiązania, a później pójdą podpisywać umowy, bo nie będą mieli wyjścia - mówił.
Zwracał uwagę na problemy hodowców, którzy skorzystali ze wsparcia na rozwój produkcji prosiąt, a dzisiaj mają problem ze zbytem. I też pewnie w końcu będą musieli wejść w tucz nakładczy.
- Jeżeli u rolników wszystko działało tak jak trzeba, to tematem tuczu nakładczego w ogóle nie trzeba było się zajmować, niech sobie będzie. Ale dociskacie rolników. W województwie lubelskie przeszliśmy już ASF dwa lata temu. Część zrezygnowała, najtwardsi zostali. Dzisiaj idzie druga fala - urzędników weterynarii. Jedna belka drewniana w budynku i koniec hodowli. Jedna drewniana belka! A w rozporządzeniu unijnym 605 o tym nic nie ma. Znowu jest nadinterpretacja przepisów ze strony rządowej - wskazywał działacz.
- Ma pan rację, jeżeli chodzi o inspekcję. Niejednokrotnie zdarza się, że po prostu w niektórych momentach powiatowi inspektorzy naprawdę przesadzają, panie ministrze. To jest ważny głos, który przed chwilą padł - przyznawał przewodniczący komisji, poseł Robert Telus (PiS).
Odniósł się do tego wiceminister Ryszard Bartosik. - Była dzisiaj o tym mowa i pan przewodniczący mówił o nadinterpretowaniu czy bardzo dużej gorliwości powiatowych lekarzy weterynarii. W najbliższym czasie będę rozmawiał z głównym lekarzem weterynarii w sprawie tego rozporządzenia, ale na temat interpretowania wszystkich przepisów dotyczących bezpieczeństwa produkcji - zapowiedział wiceszef resortu rolnictwa.