Mięso z uboju w gospodarstwie nie trafi do sprzedaży
Dopóki nie zmienią się unijne przepisy, nie będzie możliwości prawnej, by mięso ze zwierząt po uboju w gospodarstwach (a nie w rzeźniach) mogło legalnie trafiać do sprzedaży, nawet lokalnej.
Z wnioskiem w tej sprawie do ministerstwa rolnictwa zwróciła się Krajowa Rada Izb Rolniczych. Samorząd chciał wprowadzenia odstępstwa od zakazu wykorzystywania do produkcji (w ramach tzw. rolniczego handlu detalicznego - RHD) mięsa zwierząt kopytnych, pozyskanego z uboju dokonanego poza rzeźnią (za zgodą i pod bezpośrednim nadzorem lekarza weterynarii). A co za tym idzie - wprowadzenia takich warunków przy uboju zwierząt z przeznaczeniem na sprzedaż bezpośrednią, jakie funkcjonują przy uboju na potrzeby własne.
Ubój w gospodarstwie, a mięso na sprzedaż. KRIR apeluje do ministra
Byłaby to szansa dla wielu rolników na dodatkowe dochody. KRIR wskazał, że mimo wejścia w życie od stycznia przepisów ułatwiających sprzedaż żywności przez rolników, nie ma większego zainteresowania hodowców świń, owiec czy bydła formalną rejestracją takiej działalności.
"Większość gospodarstw ma problemy z dokonywaniem uboju wyprodukowanych u siebie zwierząt ze względu na znaczne odległości do ubojni, a głównie z niechęcią właścicieli ubojni do wykonywania takich usług" - napisała izba w wystąpieniu.
W odpowiedzi wiceminister Ewa Lech przywołała przepisy prawa żywnościowego Unii Europejskiej, zgodnie z którymi ubój zwierząt kopytnych w celu wprowadzenia mięsa na rynek (np. przez sprzedaż) musi odbywać się w rzeźni spełniającej odpowiednie wymogi i zatwierdzonej przez właściwy organ (w Polsce jest to Inspekcja Weterynaryjna). Chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa konsumentów, zabezpieczenie przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych zwierząt, ale także o ich dobrostan.
Krowy musiały trafić do ubojni. Bydło jechało w fatalnych warunkach
Wyjątkiem jest sytuacja, gdy zwierzę ulegnie wypadkowi i jest w stanie uniemożliwiającym transport do rzeźni. Wówczas możliwy jest ubój w gospodarstwie, ale jeśli mięso ma trafić do sprzedaży, to i tak musi trafić do ubojni, by zostało przebadane.
Lech podkreśliła, że ministerstwo rolnictwa już dwukrotnie występowało do Komisji Europejskiej, by pod pewnymi warunkami mięso z ubojów zwierząt kopytnych w gospodarstwach mogło trafiać do sprzedaży bezpośredniej. O lobbowanie w tej sprawie poproszeni zostali także europosłowie.
Komisja stoi jednak na stanowisku, że zmiany w prawie wiążą się z procedurami (przeglądem rozporządzeń) oraz uzyskaniem zgody europarlamentu oraz Rady UE. Zdaniem Brukseli jest zbyt wcześnie na przegląd legislacji dotyczącej higieny żywności z uwagi na toczące się dyskusje.
"Reasumując, do czasu ewentualnej zmiany przepisów ww. rozporządzenia (WE) nr 853/2004 w przedmiotowym zakresie, obowiązują dotychczasowe zasady i wymagania nakazujące ubój zwierząt kopytnych w celu wprowadzenia mięsa na rynek w zatwierdzonej rzeźni" - napisała wiceminister. I zaznaczyła, że mięso pozyskane w gospodarstwie może być wykorzystane tylko na własne potrzeby i nie wolno go wprowadzać do obrotu.
W opinii ministerstwa - mimo tych wymogów - z rolniczym handlem detalicznym nie jest tak źle. W rejestrach służb weterynaryjnych (stan na połowę lipca) widniały 764 podmioty prowadzące taką działalność - 172 związane z produktami mięsnymi przetworzonymi i 113 z produktami mięsnymi surowymi (ze zwierząt kopytnych).
- Książki warte polecenia: Choroby bydła - podstawy diagnostyki i terapii |Sygnały świń