Hodowla zwierząt futerkowych będzie utrzymana
- Utrzymujemy w Polsce hodowlę zwierząt futerkowych, ale zaostrzone zostaną kryteria kontroli ferm - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
- Doprecyzuję, ja nie wycofuję ustawy z Sejmu, bo zawiera szereg elementów bardzo pozytywnych. Utrzymanie zwierząt, sprawdzenie, co się dzieje w schroniskach, na które idą wielkie pieniądze, odpowiedzialność gmin za zwierzęta bezdomne, jakość utrzymania i warunków tych zwierząt - od tego nie odstąpię i będę obrońców zwierząt bardzo wspierał - zapewnił polityk w "Sygnałach Dnia".
Hodowla zwierząt futerkowych nie będzie zakazana?
Szef resortu przekonuje, że branża zwierząt futerkowych pozwala zagospodarować ogromną ilość odpadów poubojowych o wartości 1 mld zł, za utylizację których musieliby zapłacić konsumenci.
- Zaostrzenie kryteriów utrzymania zwierząt futerkowych na fermach jest wystarczającym zabezpieczeniem przed patologiami - zapewnił. Dodał, że będzie to międzynarodowa certyfikacja eliminująca tych, którzy w sposób patologiczny traktowali do tej pory zwierzęta.
Ardanowski poinformował, że zrobił rozeznanie w wielu krajach, jak są utrzymywane zwierzęta futerkowe. - Wydaje się, że szczegółowa certyfikacja, w jakich warunkach utrzymywane są zwierzęta i oddziaływań ferm na środowisko jest wystarczająca i nie ma powodu, by likwidować całą branżę, która daje dochody - argumentował. Ale nie w dochodach jest największa korzyść - mówił. Jeszcze raz wspomniał, że jest to branża, która pozwala utylizować ogromną ilość poubojowych odpadów mięsnych.
Minister pytany o zapisy ustawy dotyczące tzw. uboju rytualnego zaznaczył, że jest to problem moralny i etyczny. Jak mówił, sam jest katolikiem i dla niego opinia Episkopatu jest ważna, ale - dodał - ubój rytualny jest dopuszczalny na świecie.
- Ubój przeprowadzany według oczekiwań pewnych grup religijnych, ma utrzymać naszą pozycję na rynku mięsa wołowego i drobiu. Nie chodzi tu o żywność koszerną dla religijnych Żydów. Dla Polski jest ważny rynek muzułmański, liczący ok. 1 mld ludzi, którzy oczekują na taką żywność, z niego nie możemy zrezygnować. Nawet jeżeli Polska zrezygnowałaby z takiego sposobu uboju, to kraje ościenne, np. Litwa, przejmie ten ubój - stwierdził Ardanowski.