Użycie dodatków paszowych roślinnych i ziołowych może wpłynąć na ograniczenie stosowania antybiotyków. Jednak ich wprowadzenie wymaga pieniędzy na inwestycje oraz badania i może potrwać nawet 10 lat.
Hodowca zwierząt podczas ostatniego posiedzenia grupy roboczej "Pasze" Copa-Cogeca, zaprezentował efekty wdrożenie w swoim gospodarstwie nowej diety.
Dawki pokarmowe wzbogacił on o dodatki paszowe roślinne i ziołowe. Pozwoliło mu to na zwiększenie odporności zwierząt i obniżenie stosowanie antybiotyków o 50%. W efekcie nastąpiła poprawa zdrowia i dobrostanu zwierząt, a koszty produkcji spadły.
- W dobie strategii "Od pola do stołu" szukanie takich rozwiązań jest jak najbardziej konieczne i pożądane. Ale musimy pamiętać, że jak na razie są to jednostkowe przykłady. Potrzebne są pieniądze na badania, a potem ich wdrożenie do praktyki. Szacuje się, że potrzeba do 10 lat, aby przygotować rynek produkcji roślinnej i producentów pasz do nowych rozwiązań – mówił Adam Drosio ekspert Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Żywność GMO wciąż budzi wśród konsumentów duże obawy. Wolą oni unikać genetycznie zmodyfikowanych organizmów, ponieważ opinie dotyczące ich wpływu na zdrowie są podzielone. Ludzie obawiają się spożywania żywności...
Podkreślił on, że jeszcze przed I Wojną Światową polscy rolnicy, w celu utrzymania zdrowia zwierząt w hodowli stosowali z powodzeniem zioła. Takie praktyki zostały jednak zapomniane.
Niezbędne jest uproszczenie procedur dopuszczania dodatków paszowych. Według przepisów są one zatwierdzane na nowo co 10 lat, co generuje niepotrzebnie dodatkowe koszty.
Dlatego przepisy powinny się zmienić tak, aby procedura ponownego zatwierdzania dotyczyła tylko tych dodatków paszowych co do, których pojawiły się wątpliwości.
Podczas spotkania Copa-Cogeca jego uczestnicy zajęli się także sprawą zwiększenia bezpieczeństwa paszowego przez rozwój europejskich upraw białkowych. Wyrażono potrzebę dalszych badań nad nowymi odmianami soi i innych strączkowych, które będzie można uprawiać w Europie.
Odmiany te powinny być dopasowane do lokalnych warunków klimatyczno-agrotechnicznych danego kraju. Ich wprowadzenie poprawiłoby ślad węglowy unijnego rolnictwa, gdyż zwiększają one biosekwestracje gazów cieplarnianych.
- Potencjał produkcji białka na terenie Unii Europejskiej jest bardzo duży, ale potrzebne jest prowadzenie szeregu badań nad nowymi odmianami roślin strączkowych i dopracowanie technologii uprawy oraz zmianę obecnie obowiązujących rozporządzeń. W najbliższej perspektywie nie zaspokoi to w pełni zapotrzebowania rynku unijnego na pasze białkowe dlatego będzie konieczność ich dalszego importu z zagranicy – wyjaśnił ekspert FBZPR Adam Drosio.