Wylęgarnie drobiu na skraju upadku
Średnie i mniejsze zakłady wylęgu drobiu w Polsce tracą płynność finansową. Wiele z nich stoi na skraju bankructwa - alarmuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz.
Drobiarze ostrzegają, że bez pomocy publicznej baza wylęgowa w naszym kraju może zmniejszyć się nawet o połowę. Problemy - podobnie jak innych producentów żywności - pojawiły się wraz z początkiem epidemii koronawirusa w Polsce.
Rośnie popyt na jaja spożywcze
Sektor mięsa drobiowego produkuje o 50 proc. więcej niż wynosi krajowe zapotrzebowanie. Oznacza to, że połowa wyrobów musi znaleźć nabywców za granicą. Tymczasem zamknięcie restauracji, hoteli oraz stołówek na zachodzie Europy spowodowało, że wywóz z dnia na dzień praktycznie zamarł.
- Dramatyczny spadek eksportu doprowadził do tego, że ceny skupu żywca obniżyły się w Polsce o ponad 60 procent. To z kolei zmusiło wielu hodowców drobiu do odwoływania wstawień i rezygnacji z zakupu piskląt. Wskutek reakcji łańcuchowej ucierpiały wylęgarnie - tłumaczy Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Zdaniem ekspertki bez publicznego planu pomocy sektorowi wylęgowemu nasz kraj może stracić pozycję europejskiego lidera w produkcji drobiu.
Polska jest największym wytwórcą i eksporterem tego gatunku mięsa w Unii Europejskiej. Jesteśmy także niekwestionowanym liderem w produkcji piskląt w Europie.
Rocznie polskie wylęgarnie opuszcza około miliard trzysta milionów piskląt kurcząt rzeźnych oraz kilkadziesiąt milionów piskląt indyczych, gęsich i kaczych.
-
Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych