W mięsie drobiowym z Polski znów wykryto salmonellę
Czeski Państwowy Zarząd Weterynaryjny (SVS) wykrył w mięsie drobiowym z Polski bakterie salmonelli. Część mięsa prawdopodobnie została spożyta, a druga może jeszcze być w magazynach - powiedział Petr Vorliczek, rzecznik SVS.
Według władz zarządu obie partie skierowane były do odbiorcy w rejonie Zlina, na wschodzie kraju. Chodzi o schłodzone mięso z kurcząt, które prawdopodobnie zostało zjedzono po obróbce termicznej oraz mrożone kurczaki, które wciąż mogą być w magazynach i chłodniach.
Salmonella w drobiu z Polski. Część mięsa zjedzono
W pierwszej części transportu było około 2250 kg mięsa, które trafiło do ok. 25 odbiorców. SVS nadal ten przypadek wyjaśnia.
Druga partia trafiła do 14 odbiorców. Mięso można zwrócić do sprzedawców. Jak przekazała agencja CTK, skontaktowano się z częścią odbiorców i około 200 kg powinno zostać wycofanych z rynku.
Vorliczek powiedział PAP, że służby weterynaryjne są wyczulone na przesyłki mięsa drobiowego z Polski, po tym jak w partiach przysyłanych z tego kraju znaleziono bakterie salmonelli. - Jesteśmy informowani przez odbiorców, że będą takie dostawy i wyrywkowo je kontrolujemy - powiedział.
Dodał, że wcześniej, w przypadku kontroli wołowiny z Polski, sprawdzana musiała być każda partia i dopiero po kontroli mogła trafić na rynek. Te obostrzenia obowiązywały od końca lutego do końca marca.
- Teraz część z podejrzanych drobiowych partii może trafić do odbiorców, ponieważ badania na obecność bakterii salmonelli trwają kilka dni, a partie nie są zatrzymywane przez SVS - dodał.
W ubiegłym tygodniu Czesi też poinformowali o 540 kg mięsa drobiowego z salmonellą. Część była już wówczas skonsumowana, a część weterynarze wycofali z rynku. Tydzień wcześniej stwierdzono salmonellę w półtonowej przesyłce piersi z kurcząt z Polski.
SVS przypomina, że bakteria powoduje problemy żołądkowe, ginie w trwającej 10 minut obróbce cieplnej, w temperaturze ponad 70 stopni Celsjusza.