Zdrowie krów tematem konferencji dla producentów i hodowców
Żywienie krów w okresie okołoporodowym, rola lekarza weterynarii w prowadzeniu stada, paratuberkuloza jako jedna z najpoważniejszych chorób bydła mlecznego oraz światowe i europejskie tendencje w produkcji mleka. To najważniejsze z tematów konferencji "Zdrowie i krowa" zorganizowanej przez Josera Polska.
Spotkanie odbyło się 5 września w głównej siedzibie firmy w Paproci koło Nowego Tomyśla w woj. wielkopolskim i zgromadziło ponad 100 hodowców bydła i producentów mleka.
Uczestników przywitał Dariusz Haremza dyrektor Josera Polska. Opowiedział on o nowym zakładzie produkcji paszy, który został otwarty 2008 r.
- W Nowym Tomyślu produkujemy tylko i wyłącznie mieszanki mineralne dla bydła i trzody chlewnej. Mamy własne laboratorium które czuwa nad jakością trafiających do nas produktów. Każda dostawa jest badana i dopiero po pozytywnym wyniku taki surowiec jest rozładowywany do silosów. Nasz zakład jest w pełni zautomatyzowany, a nad całym systemem technologicznym czuwa kilka osób - mówił Haremza.
Prof. dr Michael F. Hutjens z Uniwersytetu Illinois w USA mówił o najnowszych trendach i rozwiązaniach w żywieniu krów w okresie okołoporodowym. Sporą część swojego wystąpienia poświęcił na koszty związane z zaburzeniami mlecznic w tym okresie.
Każdy gospodarz powinien wiedzieć, jaki procent krów może chorować na dane schorzenie, a w przypadku jakich wartości sytuacja jest nie do zaakceptowania. Chcemy, aby rocznie było mniej niż 3 proc. przypadków gorączki mlecznej, poniżej 2 proc. ketozy wyleczalnej, poniżej 5 proc. przemieszczeń trawieńca i mniej niż 8 proc. zatrzymań łożyska.
Dlaczego jest to tak ważne? Ponieważ każde schorzenie generuje koszty. I tak wg Uniwersytetu Cornell w Nowym Jorku jeden przypadek gorączki mlecznej to wydatek 334 dolarów (ok. 1 tys. zł) na jedną krowę.
- Niektórzy mogą powiedzieć, że to nieprawda. Ale jak weźmiemy pod uwagę stratę ok. 1 tys. l mleka, leczenie weterynaryjne a nawet brakowanie krów to średni koszt wszystkich tych czynników może wynieść właśnie 334 dolary - mówił Hutjens.
Przemieszczenie trawieńca kosztuje 430 dolarów (ok. 1,3 tys. zł), zatrzymanie łożyska 285 dolarów (ok. 900 zł), ketoza 145 dolarów (ok. 460 zł), a kulawizny 122 dolary (ok. 400 zł). - Jeżeli mam np. 100 krów i 3 proc. tj 3 sztuki cierpią na gorączkę mleczną to znaczy, że tylko z tego powodu tracimy rocznie 1000 dolarów. To są ogromne koszty - tłumaczył prof. Hutjens.
Mgr Łukasz Wyrzykowski z organizacji IFCN w Niemczech zajmującej się analizą światowego rynku mleka mówił o najbliższej przyszłości polskiego, europejskiego i światowego mleczarstwa.
- Zastanawiamy się jakie instrumenty regulacji rynku wprowadzi Unia Europejska po zniesieniu kwotowania. Wydaje nam się, że będą to surowe normy środowiskowe, które każda ferma będzie musiała spełnić. To w naturalny sposób zredukuję ilość produkowanego mleka w wielu europejskich gospodarstwach - mówił Wyrzykowski.
Jego zdaniem przyszłość należy do hodowców, którzy będą generowali dochód przy cenie mleka 33 euro za 100 kg (ok. 1,38 zł/kg). - Polska jest w grupie pięciu krajów, które mogą być europejskimi liderami w produkcji mleka. Prognozujemy, że obok Holandii, Irlandii, Wielkiej Brytanii oraz Francji, północnych Niemiec i Turcji to właśnie nasz kraj będzie odgrywał wiodącą rolę - mówił Wyrzykowski.
Przyszłość należy także do przetwórców, którzy będą wytwarzali produkty dla konkretnej grupy konsumentów w danym państwie. Dlatego niezwykle ważne jest, aby mleczarnie śledziły upodobania konsumentów w poszczególnych regionach świata.
Kolejnym mówcą był Gerard Eller z Niemiec reprezentujący Międzynarodową Klinikę Weterynaryjną w Hofheim w Niemczech, który mówił o maksymalizacji zdrowia krów. W swoim wystąpieniu szczególną uwagę zwrócił na pracę lekarza weterynarii.
- Zamiast wymagać od hodowców badania np. dawki pokarmowej, którą jedzą krowy sami powinniśmy ocenić, czy jest ona homogenna, jak wyglądają niedojady i ile ich jest. Nasza praca wymaga obecności w oborze. Krowy nie kłamią i pokazują co im dolega. Ponadto musimy patrzeć na stado jako na całość, a nie skupiać się na drobnych szczegółach dotyczących kilku zwierząt. W przeciwnym razie będziemy świadczyli słabe usługi - tłumaczył Eller.
Spotkanie zakończył wykład dra nauk weterynaryjnych Krzysztofa Janeczko z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Mówił on paratuberkulozie, inaczej chorobie Johne'go.
- Wiemy co wywołuje to schorzenie, znamy je od 120 lat. A mimo to nadal nie potrafimy sobie z nim poradzić. Wszystko przez bakterię Mycobavterium avium subspecies paratuberculosis w skrócie MAP, która jest niezwykle podstępna i trudna do wykrycia i eliminacji - mówił dr Janeczko.
Chore krowy przez kilka lat mogą nie dawać żadnych objawów klinicznych jednocześnie siejąc patogen do środowiska i zarażając inne zwierzęta. Dopiero po tym czasie pojawia się u nich okresowa biegunka, stopniowa utrata masy ciała przy zachowanym apetycie, osłabienie, a w końcowej fazie wodnista biegunka. Niestety choroba powoduje śmierć krów.
W przerwie między wykładami uczestnicy spotkania zwiedzili fabrykę w grupach wraz z przewodnikami, którzy opowiedzieli o poszczególnych etapach produkcji mieszanek mineralnych dla bydła i trzody chlewnej.