Złodziej wpadł przez fotopułapkę i gps. Ruszył proces w sprawie kradzieży sianokiszonki
Fotopułapki i nadajnika gps użył rolnik z gminy Poświętne (woj. podlaskie), by złapać złodzieja składowanych na polu, zafoliowanych bel sianokiszonki. Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się proces mężczyzny złapanego na gorącym uczynku. W śledztwie twierdził, że sianokiszonkę chciał jedynie pożyczyć.
Już w trakcie dochodzenia mężczyzna przyznał się do kradzieży, wartość skradzionej paszy oszacowano na 2,8 tys. zł. Podejrzanym, a obecnie oskarżonym, okazał się 38-letni rolnik, który występował w telewizji w serialu "Rolnicy. Podlasie".

Kradzieże drewna przybierają na sile. Złodzieje wpadli na gorącym uczynku
Do kradzieży doszło wiosną we wsi Marynki (gm. Poświętne). Rolnik, który tam dzierżawił grunt, zauważył że giną mu baloty z sianokiszonką. Pod koniec marca zainstalował kamerę z czujnikiem ruchu, a w jednym z balotów umieścił nadajnik gps.
1 kwietnia nad ranem czujnik zarejestrował ruch i przesłał dane na telefon komórkowy gospodarza. Ten z żoną i bratem zatrzymał na drodze mężczyznę, który ciągnikiem z przyczepą wiózł 11 balotów, ale twierdził że wiezie paszę z innej wsi. Że tak nie jest, potwierdził nadajnik gps, odnaleziony już w obecności wezwanej policji.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia z wnioskiem o wydanie wyroku bez przeprowadzania rozprawy i karę 5 tys. zł grzywny. Śledczy uznali, że okoliczności przestępstwa - wobec dowodów takich jak zapisy z kamery - nie budzą wątpliwości. W maju sąd zajął się wnioskiem ale - ponieważ na taką karę nie zgodził się pokrzywdzony - zdecydował o konieczności zwrotu akt sprawy prokuraturze.
W środę rozpoczął się proces, a oskarżony nie stawił się na rozprawę. W śledztwie przyznał się. - Skończyły mi się bele z sianokiszonką, nie miałem co dać krowom, postanowiłem pojechać na to pole do Marynek, zabrać 11 sztuk bel, które wcześniej widziałem, a potem ze swego pola zabrać 11 bel i je oddać - cytował sąd jego wyjaśnienia złożone policji.
Oskarżony twierdził, że po swoją sianokiszonkę nie mógł wtedy dojechać, bo bobry zrobiły zaporę i spiętrzona woda zalała wjazd na nieruchomość. - Wiedziałem, że jadę po nie swoje bele sianokiszonki - mówił zaznaczając, że chodziło o "pożyczenie" paszy dla krów.
Sąd rejonowy przesłuchał poszkodowanego rolnika. Powiedział m.in., że zanim udaremnił próbę kradzieży 11 bel, zginęło mu ponad 70 innych. Chce w procesie zadośćuczynienia za straty - mówił że ani nie dostał pieniędzy, ani przeprosin. Proces został odroczony do grudnia.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl