Wóz OSP utknął w zaspie. Druhowie na ratunek kobiecie ruszyli pieszo
Druhowie z jednostki OSP musieli pieszo pokonać ostatni odcinek trasy do miejsca interwencji. Niestety, okazało się, że na ratunek dla poszkodowanej kobiety było już za późno. Strażakom pomogli później okoliczni gospodarze.
Płomienie w budynkach inwentarskich. Strażacy i gospodarze ratowali zwierzęta
Stanowisko Kierowania Komendy Miejskiej PSP w Nowym Sączu (woj. małopolskie) otrzymało informację od jednostki OSP Wawrzka, że w ich miejscowości - ze względy na brak prądu - doszło do przerwania pracy koncentratora tlenu w jednym z domostw. Druhowie bezzwłocznie udali się tam, by użyczyć butli tlenowej.
"W wyniku intensywnych opadów śniegu dojazd do miejsca zdarzenia był niemożliwy. Samochód pożarniczy zsunął się z jezdni na pobocze i ostatnie 500 metrów ratownicy przeszli pieszo. Po przybyciu na miejsce uzyskano informację od rodziny, że prawdopodobnie 70-letnia kobieta już nie żyje. Po sprawdzeniu czynności życiowych przez strażaków oraz rozpoznaniu pewnych znamion śmierci, nie podjęto resuscytacji krążeniowo-oddechowej" - czytamy w relacji na stronie internetowej sądeckiej KM PSP.
Gdy do gospodarstwa dotarli ratownicy medyczni z pogotowia ratunkowego, potwierdzili brak funkcji życiowych i lekarz formalnie stwierdził zgon kobiety. "Strażacy zakończyli działania po około trzech godzinach, po wyciągnięciu samochodu pożarniczego na jezdnię przez ciągniki" - podsumowuje sądecka komenda.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl