Urzędnicy starają się rozwiązać problem bobrów
W Ministerstwie Środowiska trwają prace nad przygotowaniem koncepcji zarządzania populacją bobra dla obszarów zagrożonych szkodami z tytułu jego działalności.
Poza tym resort stara się, aby w ustawie o ochronie przyrody znalazły się ułatwienia w podejmowaniu działań prewencyjnych w tym zakresie.
Taka jest konkluzja odpowiedzi ministerstwa na uwagi przekazane przez Lubelską Izbę Rolniczą w sprawie bobrów. Od dawna gospodarze z całego kraju skarżą się na działalność tych gryzoni, które tworząc tamy, powodują m.in. lokalne podtopienia (ostatnio zagrożone zostało w wyniku działalności bobrów nawet Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu na Podlasiu). A że są pod ochroną, właściciele gruntów czują się bezradni.
Stanowcze nie dla działań "na zapas"
Na ustawową ochronę bobrów zwraca też uwagę Ministerstwo Środowiska. Ale jednocześnie wskazuje, że jest to ochrona częściowa i że w okresie od października do połowy marca, za zgodą inspektorów ochrony środowiska, możliwy jest odstrzał lub odławianie. Mogą być na to wydawane nawet zezwolenia długookresowe.
Natomiast drastyczna liberalizacja przepisów w tym zakresie w opinii resortu miałaby jednoznacznie negatywny charakter.
- Mogłoby to doprowadzić do nasilonej agresji również w miejscach, w których dany gatunek nie powodowałby szkód w konkretnej własności, a działania te byłyby podejmowane na zapas - podkreśla w odpowiedzi na wystąpienie LIR Anna Żornaczuk-Łuba, zastępca dyrektora Departamentu Leśnictwa i Ochrony Środowiska MŚ.
I obrazuje, że każdy właściciel nieruchomości z reguły chroni ją np. przed kradzieżą czy wandalizmem. Ale już środki prewencyjne w kontekście działalności dzikich zwierząt podejmuje mało kto, koncentrując się na powstałych szkodach i kwestii odszkodowania. - Taka praktyka jest niestosowna - podkreśla Żornaczuk-Łuba.
Nie ma tradycji polowań
Jednocześnie resort nie ukrywa, że liczba potencjalnych siedlisk nie jest w stanie pomieścić obecnej populacji bobra. A mimo wydawanych pozwoleń myśliwi raczej nie przyczyniają się do redukcji populacji tego gryzonia. - Może to wynikać z faktu, że bóbr obecnie nie jest zwierzęciem o znaczeniu łowieckim, nie ma tradycji polowania na ten gatunek, brak jest też zastosowań dla pozyskanych tusz tego zwierzęcia - wyjaśnia Anna Żornaczuk-Łuba.
Jak podaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gorzowie Wielkopolski, w całym województwie lubuskim w zeszłym roku złożono 30 wniosków o odstrzał 842 bobrów.
Zaakceptowano 28 z nich, obejmujących 543 sztuki. Wydano też 37 zezwoleń na rozbiórkę tam. Szkody zgłaszano w 92 przypadkach, 52 z nich zakończyły się wypłatą odszkodowań na łączną kwotę 156,7 zł (oznacza to wzrost rok do roku o ponad 27 tys. zł).
Współpracować z inspektorami
Resort środowiska przypomina, że osoby narażone na takie szkody są z mocy prawa upoważnione do współdziałania z inspektoratami ochrony środowiska.
- Właściwy organ może wskazać sposoby zabezpieczenia mienia, dokonywać budowy i wykonywać zabiegi zapobiegające szkodom, a także je finansować na podstawie umowy cywilnoprawnej z osobą zagrożoną szkodą. Przede wszystkim istotne jest, ażeby podjąć dialog z właściwymi lokalnymi instytucjami ochrony przyrody - zaznacza Anna Żornaczuk-Łuba.
I wskazuje, że "brak podejmowanych działań prewencyjnych nie może stanowić podstawy do przerzucania kosztów prac o charakterze konserwacyjnym na Skarb Państwa, poprzez oczekiwanie rekompensaty za te szkody, które powstały w wyniku zaniechania".