Szkolne programy sporo kosztują, a dzieci i tak tyją. NIK wytyka błędy
Realizowane w szkołach ogólnopolskie programy promujące zdrowe żywienie i związane z tym działania edukacyjne nie zapobiegły wzrostowi odsetka uczniów z nieprawidłową masą ciała - wytknęła Najwyższa Izba Kontroli.
Z badań BMI (podstawowy miernik wagi w zależności od wzrostu) przeprowadzonych przez pielęgniarki szkolne w 19 z 20 skontrolowanych przez NIK placówek wynika, że liczba takich dzieci w latach 2012-2016 zwiększyła się o ponad 5 punktów procentowych (z 16,8 proc. w roku szkolnym 2012/2013 do 22 proc. w r. 2015/2016).
Dzieci w szkołach będą bezpłatnie jadły owoce oraz warzywa. I piły mleko
Najszybciej wzrastał odsetek dzieci otyłych, mających nadmiar tkanki tłuszczowej występujący w stopniu zaawansowanym (3,3 proc.) oraz z nadwagą, mających nadmiar tkanki tłuszczowej występujący w stopniu umiarkowanym (1,5 proc.).
NIK podaje, że wszystkie skontrolowane szkoły realizowały trzy podstawowe programy żywieniowe: "Mleko w szkole", "Owoce i warzywa w szkole" oraz "Pomoc państwa w zakresie dożywiania".
Każdy z nich sporo kosztuje państwo. W latach 2010-2015 realizacja programu "Szklanka mleka"/"Mleko w szkole" pochłonęła 885,8 mln zł, programu "Owoce w szkole"/"Owoce i warzywa w szkole" 325,4 mln zł, a programu "Pomoc państwa w zakresie dożywiania" ponad 5 mld zł.
W ocenie izby skuteczność programów - zwłaszcza "Mleko w szkole" i "Owoce i warzywa w szkole" - osłabiał brak urozmaicenia produktów, a przede wszystkim niezrealizowanie jednego z podstawowych założeń, czyli spożywania otrzymanych produktów na terenie szkoły.
Od nowego roku szkolnego więcej mleka i owoców w szkołach
"Według oświadczeń rodziców, owoce i warzywa na terenie szkoły zawsze spożywało zaledwie 10 proc. uczniów, a mleko 12,5 proc. Pozostałe dzieci zabierały je do domu, często ich nie spożywając. Badania ankietowe, w którym udział wzięli rodzice uczniów klas I-VI pokazały, że nawyk codziennego spożywania mleka i przetworów mlecznych posiadało jedynie 56,7 proc., a owoców tylko 53 proc. uczniów szkół podstawowych" - wylicza NIK.
Ponadto wszystkie skontrolowane szkoły przekazywały uczniom w ramach programu "Mleko w szkole" wyłącznie mleko, mimo że umożliwiał on dostarczanie także jego przetworów (czyli twarogów i jogurtów).
NIK zwraca też uwagę, że rośnie liczba dzieci z nietolerancją laktozy. A jak się okazało, żadna z placówek, nawet mając informacje o takich uczniach, nie skorzystała z możliwości zakupu mleka, które jej nie zawierało.
GUS policzył owoce i warzywa. Jest o wiele gorzej niż przed rokiem
"Formalnie w latach 2010-2015 tylko jedna gmina w Polsce (w 2012 r. dwie) nie uczestniczyła w programie "Pomoc państwa w zakresie dożywiania". NIK wskazuje jednak, że w tym samym czasie spadła liczba dzieci do 7. roku życia (o 11,3 proc.) oraz uczniów do czasu ukończenia szkoły ponadgimnazjalnej (o 9 proc.), korzystających z Programu i otrzymujących bezpłatny gorący posiłek. Najczęstszą przyczyną nieobjęcia dzieci dożywianiem była niechęć rodziców lub opiekunów do korzystania z tej formy pomocy" - zaznaczyła NIK.
Poza tym z raportu wynika, że skuteczność programów osłabiała również m.in. dostępność niezdrowych produktów w części sklepików szkolnych czy też podawanie uczniom w szkole obiadów niejednokrotnie przekraczających normy żywienia dla dzieci i młodzieży (ze zbyt wysoką zawartością białka, tłuszczów, węglowodanów oraz nadmierną ilością sodu).
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś