Szef PUIG: to, że będziemy mieli napięcia w sektorze rolnym, było wiadomo od dawna
Szef Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej Jacek Piechota uważa, że do rozwiązania polsko-ukraińskich problemów gospodarczych niezbędne jest powołanie wspólnego zespołu uprawomocnionego przez oba rządy, zajmującego się integracją europejską Ukrainy.
Piechota w rozmowie z PAP odniósł się do polsko-ukraińskich problemów związanych m.in. z kwestią transportu i handlu zbożem na rynku unijnym.
"UE jest organizmem gospodarczym, a nie tylko stowarzyszeniem politycznym krajów. I jako taki organizm, kierujący się zasadami jednolitego rynku, ma z tego tytułu wypływające określone zasady. Nasi przyjaciele z Ukrainy nie zawsze rozumieją, że akcesja do UE to co prawda decyzja polityczna, ale bardzo ściśle uwarunkowana realiami gospodarczymi. Dlatego też w drodze do UE kraje kandydujące mają często okresy przejściowe określone w latach dla różnych branż. Nie jest zatem tak, że wystarczy słowo jednego ważnego polityka, by wszystkie te problemy rozwiązać" - ocenił.
Zełenski: solidarność z Ukrainą nie może być niszczona przez jakiekolwiek przeszkody i blokady
Polska nie ma wypracowanej strategii
Drugą kwestią - zaznaczył - jest to, że za politycznymi deklaracjami wsparcia ukraińskiej integracji z UE do tej pory nie szły żadne przygotowania i negocjacje gospodarcze.
"Nie pracowaliśmy dotąd nad tym, jakie skutki ta przyszła akcesja przynosi dla naszej gospodarki. Bo to, że będziemy mieli napięcia w sektorze rolnym, który jest są bardzo silny w Ukrainie, czy w obszarze transportu i w innych branżach - było wiadomo od dawna. W tych branżach synergia i konkurencja występują często obok siebie" - podkreślił Piechota.
Jego zdaniem Polska nie ma wypracowanej strategii jak w tym procesie integracji postępować, co negocjować i jakie mają być warunki okresu przejściowego w kwestii dopuszczenia ukraińskich firm do europejskiego jednolitego rynku. "To zakłóciła wojna, chęć pomocy doprowadziła do otwarcia rynku unijnego Ukrainie w trybie natychmiastowym. To oczywiście musiało spowodować napięcia po obu stronach, po polskiej szczególnie" - zauważył.
Piechota podkreślił, że wojna stworzyła sytuację nadzwyczajną, jakiej żaden kraj kandydujący do UE nigdy dotąd nie przechodził.
"Zmarnowaliśmy bardzo dużo czasu, jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy tranzytu przez Polskę ukraińskich produktów, szczególnie zbóż. Ten czas dużo lepiej wykorzystują inne kraje przyfrontowe. Granicy nie zablokowali ani Słowacy, ani Węgrzy, którzy deklaratywnie są o wiele mniej proukraińscy niż my. Nie zablokowali tej granicy też Rumuni. A wszystkie te kraje wykorzystały obecną sytuację, by przy okazji na tranzycie i współpracy z Ukrainą zarabiać. Rumuni w trybie natychmiastowym budują połączenie autostradowe z Ukrainą i tam tranzyt najlepiej się rozwija" - powiedział.
Komisarz UE ds. handlu: weźmiemy pod uwagę wpływ importu zboża z Ukrainy na poszczególne kraje
Decyzja polityczna zapada na koniec
Piechota jednocześnie ocenił, że oczekiwanie Ukraińców, że wszystkie problemy gospodarcze i logistyczne rozwiąże nowy rząd trybem decyzji politycznej - nie jest realne. "Ukraińcy też nie są w stanie w ten sposób rozwiązać swoich problemów, takich jak zjawiska korupcji, nieuczciwej konkurencji, kwestii swobody obrotu ziemią. " - podkreślił.
"Czekamy na decyzje, które spowodowałyby silniejszą koordynację naszych działań wobec Ukrainy. Sam minister infrastruktury nie rozwiąże problemów funkcjonowania granicy, za które odpowiadają inne resorty, sam minister rolnictwa nie rozwiąże do końca problemu zboża i jego tranzytu. To wymaga bardzo silnej koordynacji po stronie rządowej i wypracowania szybko strategii, jak Polska ma w procesie integracji Ukrainy z UE postępować, jakie stawiać warunki" - uważa Piechota.
Jak zaznaczył, możliwe i pomocne byłoby też gremium gospodarcze uprawomocnione przez rządy Polski i Ukrainy. Przypomniał, że istniała międzyrządowa komisja ds. współpracy gospodarczej, której współprzewodniczącymi byli ministrowie gospodarki czy wicepremierzy obu krajów. "Jednak przez ostatnie 8 lat ta komisja stała się teatrem, w tym czasie zebrała się tylko trzy razy" - ocenił.
"Politycznie nie jest źle, jest wola, są spotkania na wysokim szczeblu, jest sympatia Ukraińców i chęć inwestowania w Polsce. Tu jest dobrze. Potrzebne jest natomiast gremium, które weźmie odpowiedzialność za sprawy gospodarcze" - podsumował Piechota.
Polacy zarabiają na handlu z Ukrainą
Zauważył, że obecnie w Polsce jest ponad 30 tys. firm z kapitałem ukraińskim, ponad 6 tys. spółek kapitałowych z kapitałem ukraińskich zarejestrowanych od wybuchu wojny i ponad 42 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych zarejestrowanych w Polsce przez Ukraińców.
Rośnie eksport ukraińskich produktów rolnych przez Morze Czarne
Jego zdaniem ukraińscy przedsiębiorcy widzą w Polsce cały czas bazę wypadową na rynek unijny i ogromną perspektywę współpracy.
Według Piechoty za mało mówi się o tym, że Polacy zarabiają na handlu z Ukrainą, a blokując go sprawiają, że to po polskiej stronie są większe straty. "Tracą polscy eksporterzy, a mamy dużą nadwyżkę w handlu z Ukrainą. Tracą polscy przedsiębiorcy, którzy produkują w Ukrainie, ale sprzedają na rynek UE. Oni tracą wiarygodność wobec partnerów zachodnich, maleje chęć podejmowania wspólnych projektów, narasta groźba zrywania kontraktów i naliczania kar umownych. Polska natomiast traci szanse na to, by stać się hubem na rzecz odbudowy Ukrainy" - podkreśla ekspert.
"Nadzieję przynosi czasowe zawieszenie do 1 marca blokady granicy. Ważnym krokiem jest wizyta premiera Donalda Tuska w Kijowie. Stamtąd płynie dobra informacja o powołaniu posła Pawła Kowala na funkcję pełnomocnika rządu ds. odbudowy Ukrainy. Kowal to jeden z największych ekspertów w sprawach ukraińskich, posiada też duże, co nie bez znaczenia, doświadczenie w sprawach polityki europejskiej" - zaznaczył Piechota.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś